Obserwatorzy

O wszystkim , co w życiu może być ważne.

Oldis Mikst TV

Zmień swoje życie

Grunt to pewność siebie

Elektrohipnoza



Do monotonnie działających bodźców sprowadzających stan hipnozy, poza omówionymi działaniami bodźców zmysłowych, zaliczyć chyba wypada i elektrohipnozę. Tak przynajmniej czyni Stokvis, który skuteczność tzw. elektrohipnozy przypisuje połączonemu oddziaływaniu następujących czynników: słabemu prądowi faradycznemu, brzęczeniu aparatu do elektryzacji, sugestii słownej i odprężeniu mięśni. Tzw. prąd faradyczny jest prądem zmiennym o niskim napięciu i natężeniu oraz małej częstotliwości. Tę małą częstotliwość przetransponowaną na drgania akustyczne słyszymy właśnie w brzęczeniu wydawanym przez aparat. Mamy tu więc do czynienia z parą synchronicznie działających bodźców monotonnych – elektrycznego i akustycznego.
Franz Andreas Volgyesi, który w swojej dziesięciolecia trwającej praktyce lekarza hipnologa stale posługiwał się techniką “faradycznej ręki", łączył ściśle istotę jej wpływu ze zjawiskami bioelektrycznymi i biomagnetycznymi. Volgyesi zapewniał o jej absolutnej nieszkodliwości, po czym tak oto opisał urządzenie i zasadę jego funkcjonowania:
Jest to mały aparacik do faradyzacji, zasilany z sieci. Ma płynnie regulowane napięcie, działa w nim przerywacz młoteczkowy Wagnera (brzęczyk). Jedną z elektrod trzyma siedzący na fotelu pacjent w złożonej na kolanach ręce. Obwód prądu zamyka lekarz swoją ręką, podczas gdy palcami dotyka czoła, szyi albo powiek pacjenta. Metoda ta – również przy wieloletnim jej stosowaniu – nie przedstawia żadnego niebezpieczeństwa dla lekarza. Natężenie prądu wynosi mniej więcej 1-1,5, ewentualnie 2-2,2 mA, przy napięciu 40, ewentualnie 50-56 V i przy częstotliwości 20-30 Hz. Prąd przepływający przez rękę lekarza nie powinien nigdy stać się przykry do zniesienia.
Podobnie jak Stokvis, poważne znaczenie przypisuje Volgyesi brzęczeniu aparatu, ale i on nie zwraca uwagi na to, że mamy tu do czynienia z dwoma bodźcami powtarzanymi z dokładnie tą samą częstotliwością, co wydaje się szczególnie istotne. Działanie “faradycznej ręki" łączy Volgyesi zawsze ze słowną sugestią odprężenia, a potem zasypiania.
W leczeniu odwykowym alkoholików, gdzie przygotowanie pierwszej hipnozy jest przeważnie dość czasochłonne, “ręka faradyczna" może oddać – jak twierdzi Volgyesi – nieocenione usługi.
Podkreślone przez obu wyżej cytowanych autorów znaczenie jednoczesnego działania różnych bodźców było zapewne źródłem pomysłu “automatycznego hipnotyzera". Aparat ten zbudowano w Kiszyniowie (ob. Mołdawia) w 1973 r., a działanie jego polegało na wysyłaniu rytmicznych impulsów: elektrycznych, świetlnych, dźwiękowych i cieplnych.
W Polsce udane modele aparatów do elektrohipnozy i elektronarkozy opracował prof. Stefan Manczarski. Jeden z pierwszych, zbudowany w latach wojny, służył mu w pracy konspiracyjnej; za pomocą elektrohipnozy i stosowanej pohipnotycznej sugestii usuwano z pamięci pewnych osób wiadomości, których przechwycenie przez okupantów byłoby szczególnie niebezpieczne.
Wyjaśniono już powyżej, czym jest elektrohipnoza. A co rozumiemy przez pojęcie elektronarkoza?
Pierwsze jej próby przeprowadził jeszcze w XIX w. Mache (1875), działaniem prądu stałego wywoływał analgezję (czyli nieczułość na ból) u ryb. D'Arsonval (l 890) działaniem prądu zmiennego wielkiej częstotliwości uzyskał analgezję u królika. R. Droh (1972) zaproponował zdecydowane rozróżnienie: elektronarkozy (czystej oraz kombinowanej z działaniem środkami farmakologicznymi) od elektroanalgezji, która jest wywołanym elektrycznie lokalnym znieczuleniem, przy zachowaniu świadomości pacjenta. Elektronarkozę można spowodować metodą zbliżoną do elektrowstrząsu albo metodą stopniowego podnoszenia natężenia prądu. Pierwsza z nich jest niezupełnie bezpieczna, grozi wystąpieniem drgawek trwających niekiedy wiele minut i zaburzeń pracy serca. Metoda druga sprowadza głęboki “elektrosen" w ciągu kilku do kilkunastu minut.
Dlaczego pacjent zasypia? Istnieją na ten temat dwa poglądy i oba-jak sugerował Droh – zapewne są słuszne:
1. Elektronarkoza hamuje dopływ informacji biologicznych do mózgu.
2. Prąd działający na centralny system nerwowy powoduje nagłe wydzielenie się do krwi pewnych metabolitów, hormonów i innych substancji, które z kolei działają na części mózgu będące ośrodkami regulującymi sen i czuwanie: podwzgórze i układ siatkowaty.
Jak z tego widać, działanie elektronarkozy znacznie różni się w swej istocie od działania elektrohipnozy. To ostatnie bowiem sprowadza się do wywołania raz po raz powtarzającym się bodźcem efektu hamowania, które rozszerza się stopniowo na coraz to większe połacie kory mózgowej. Tak przynajmniej interpretował usypiające działanie bodźców jednostajnych B. Birman (1925) i inni badacze ze szkoły Pawłowa. Także sam stan “elektrosnu" jest różny od stanu elektrohipnozy, która nie stanowi przecież nic innego, jak hipnozę uzyskaną za pomocą m.in. działania prądu elektrycznego, i jak zawsze w hipnozie (z wyjątkiem jej formy letargicznej) kora mózgowa pacjenta nie jest całkowicie opanowana hamowaniem, lecz zawiera tzw. punkty czuwające. One to sprawiają, że z człowiekiem zahipnotyzowanym można się porozumieć, podczas gdy z osobą uśpioną- snem naturalnym lub pod wpływem narkozy – jest to niemożliwe.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.