Obserwatorzy

O wszystkim , co w życiu może być ważne.

Oldis Mikst TV

Zmień swoje życie

Grunt to pewność siebie

Działanie za pomocą bodźców wzrokowych



Hipnoza wywołana przez fiksację przedmiotu polega na tym, że hipnotyzer poleca pacjentowi, aby nieruchomo wpatrywał się w jakiś przedmiot, którym może być byle co – np. ołówek, klucz czy moneta Przedmiot powinien znajdować się w odległości około 25 cm od oczu pacjenta. Hipnotyzer podaje wówczas serię sugestii.
Metoda barw kontrastowych, którą zaproponował w 1908 r. M. Levy-Suhl, zyskuje coraz większą popularność. Pacjent dostaje do rąk kartonik, na którym znajdują się dwa stykające się ze sobą prostokąty o barwach dopełniających i dość jaskrawe. Może to być np. para czerwień-zieleń przeważnie jednak stosuje się zestawienie błękitno-żółte, ponieważ szansę trafienia na daltonistę nieprawidłowo reagującego na te barwy jest minimalna. Pacjent wpatruje się nieruchomo w miejsce styku obu prostokątów. Po chwili spostrzega “neonowo" świecące, barwne obwódki wokół prostokątów, kolory zaś prostokątów tracą na jaskrawości, szarzeją, zdają się zamieniać miejscami itd. – następuje zatem znany efekt działania barw dopełniających, do którego dołącza się znaczne znużenie wzroku, ociężałość myśli i odrętwienie całego ciała. “Dokładnie tak, jak czułe na barwy elementy siatkówki pańskiego oka przez wpatrywanie się w jaskrawe barwy będą ulegały normalnemu fizjologicznemu procesowi znużenia – sugeruje lekarz – tak samo również całe pańskie ciało będzie równocześnie stawało się coraz bardziej znużone, coraz cięższe".
Inna popularna metoda wprowadzania w trans hipnotyczny, to metoda “fascynacji". Pacjent otrzymuje polecenie, aby wpatrywał się w oczy hipnotyzera. Po chwili ten zaczyna mu podsuwać sugestię ciężkości powiek, ramion, całego ciała, wreszcie sugestię zasypiania. Wielu autorów, zwłaszcza współczesnych, widzi w tym postępowaniu tylko trzy czynniki działające: nużące unieruchomienie wzroku (“czynnik braidowski") oraz dwa czynniki psychologiczne – zafascynowanie (czynnik kataplektyczny) i poddanie się autorytetowi hipnotyzera. Przeciwko takiemu poglądowi gwałtownie występował już Ochorowicz. Wielokrotnie zwracał on uwagę na to, że hipnotyzerzy, działający według swojego głębokiego przekonania wyłącznie sugestią, jednocześnie przykładają ręce, naciskają gałki oczne, robią pociągi, skupiają myśl i wolę czyniąc to machinalnie albo wprost z tą aprioryczną pewnością, iż ręce i wola nie mają tu żadnego znaczenia. Braid również mylił się – zdaniem Ochorowicza – kiedy np. naciskowi ręki na głowę przypisywał tylko mechaniczne znaczenie. Braid był jednakże wielkim uczonym; dostrzegłszy swoje błędy, nie upierał się. przy nich dłużej. I oto człowiek, o którym mówiono, że zadał cios śmiertelny mesmeryzmowi, napisał w 1883 r.:
Przez długi czas wierzyłem w tożsamość zjawisk wywoływanych moją metodą i tych, jakie na swój sposób wywołują mesmeryści; i dziś jeszcze wierzę przynajmniej w analogię działań, wywieranych na system nerwowy. Jednakże sądząc po tym, co w niektórych wypadkach zdają się wywoływać mesmeryści, mniemam, że istnieje dosyć różnic upoważniających nas do uważania hipnotyzmu i mesmeryzmu za dwa czynniki odrębne.
Czy oczy hipnotyzera nie są w procesie indukowania hipnozy doprawdy niczym więcej, jak tylko “błyszczącymi przedmiotami", które zastąpić mogą z tym samym powodzeniem szkiełka lub guziki? Przecząco zdają się odpowiadać na to pytanie m.in. wyniki wieloletnich badań rosyjskiego uczonego Bernarda Każynskiego. W 1923 r. zgłosił się do niego znakomity treser Władimir Durów. Miał on wielokrotnie okazję przekonać się, że samo spojrzenie człowieka wystarczy nieraz, aby uspokoić dzikie zwierzę. Według jego przekonania oczy ludzkie i zwierzęce wysyłają szczególnego rodzaju promienie. Każynski podjął się zbadania tej sprawy. W latach 1923-1934 dokonał 10 000 prób (przedtem wielką serię eksperymentów przeprowadził z Durowem i jego tresowanymi psami, Marsem i Pikki, sławny neurolog, prof. Władimir Bechteriew). W doświadczeniach Każynskiego “detektorami" hipnotycznych promieni, wysyłanych przez oczy Durowa, byli ludzie. Uczony chciał się przekonać, czy w “świdrującym" spojrzeniu jest coś więcej niż tylko siła psychologiczna. Osoby badane w laboratorium Każynskiego siadały do Durowa tyłem, a Durów wpatrywał się w ich karki. Prawie każda z tych osób była w stanie powiedzieć, kiedy wzrok Durowa był skierowany właśnie na nią. Niekiedy określano nawet trafnie, pod jakim kątem pada spojrzenie. Udało się wreszcie stwierdzić, iż niewidzialne “promienie", emitowane przez oczy Durowa, miały cha-rakter elektromagnetyczny, a pomiary wykazały, że są to fale milimetro-we (uzyskano zresztą wówczas wynik bardzo nieścisły).
Ten sam rodzaj doświadczeń kontynuowali w latach czterdziestych profesorowie S. Turlugin i P. Lazarow. Potwierdzili oni to, że nie odczuwa się spojrzenia, kiedy nadawcę (oczy patrzącego) oddziela od osoby fiksowanej wzrokiem ekran w postaci uziemionej siatki metalowej. Spróbowano określić dokładniej długość czynnej tu tali elektromagnetycznej. Wynosiła ona ok. 0,008 mm. Zespół prof. Lazarowa eksperymentował też z meskaliną i innymi środkami halucynogennymi, za których pomocą usiłowano wzmacniać zjawisko “promieniowania" oczu.
W swej książce Biologiczeskaja radioswiaź (Biologiczna radiokomunikacja) rozwija Każynski hipotezę, w myśl której komórki receptorowe siatkówki oka – pręciki i czopki – nie tylko odbierają fale elektromagnetyczne, ale też pełnią funkcję miniaturowych anten nadawczych. Istotnym elementem całości tego biologicznego nadajnika ma być jakoby gruczoł dokrewny znajdujący się w mózgu, zwany szyszynką. Jak wiadomo fizjologom, działanie na szyszynkę prądu elektrycznego wywołuje powstawanie na siatkówce podrażnień, które określane są przez osobę badaną jako wrażenia świetlne. Fakt ten nie potwierdza tezy Każynskiego, ale świadczy o trafności kierunku poszukiwań.

Brak komentarzy: