Obserwatorzy

O wszystkim , co w życiu może być ważne.

Oldis Mikst TV

Zmień swoje życie

Grunt to pewność siebie

OBRZĘDY a PRAWDA



Można się nawrócić z jednego wyznania na drugie, przejść od jednych
dogmatów i wierzeń do innych, ale nie można się nawrócić ku rozumieniu
Rzeczywistego i Prawdy. Można zmienić zdanie i wierzenie, ale Prawda
-Bóg - nie jest sprawą przekonań; jest to doznanie nie oparte na żadnym
dogmacie ani wierzeniu, ani też na żadnym uprzednio doświadczonym
przeżyciu. Jeśli przeżywamy coś, co się rodzi z naszego wierzenia
przeżycie to będzie reakcją przez nie uwarunkowaną. Jeśli przychodzi
jakieś nagłe, zupełnie nieoczekiwane i bezpośrednie doznanie, a my
potem na nim opieramy następne, nowe, wówczas będą one tylko
ciągłością pamięci, reagującej na kontakt z chwilą obecną. Pamięć jest
zawsze rzeczą martwą, ożywającą tylko przy kontakcie z wiecznie żywą
teraźniejszością.
Nawrócenie jest zamianą jednego dogmatu lub wierzenia na inne,
przejściem od jednego rodzaju obrzędów do innych - które nam w danej
chwili dają więcej zadowolenia, - ale to nie otwiera nam bynajmniej drogi
do Prawdy. Odwrotnie: szukanie tego, co nam da większe zadowolenie
przeszkadza ujrzeć Rzeczywiste i Prawdę. A przecież właśnie do takich
nawróceń dążą różne zorganizowane religie i wyznaniowe grupy; usiłują
one nawracać ludzi ku bardziej lub mniej logicznym dogmatom,
przesądom, nadziejom i oczekiwaniom. Zapraszają nas do lepszego
więzienia. Może ono być wygodne lub niewygodne, to zależy od naszej
natury i upodobań, ale jest zawsze i w każdym razie więzieniem.
Zarówno w religii jak polityce, na różnych poziomach kultury odbywają się
wciąż takie nawracania. Organizacje ze swymi przywódcami kwitną i
prosperują przez utrzymywanie ludzi w obrębie ideologii jakie im
przedstawiają, czy będą one religijne, czy ekonomiczne. I w tym procesie
kryje się wzajemny wyzysk. Prawda jest poza wszelkimi schematami i
ideologiami, poza strachem i nadzieją. Jeśli chcecie odkryć najwyższe
szczęście Prawdy, musicie zerwać z ograniczeniami ideologii, obrzędów i
ceremonii.
Intelekt znajduje zabezpieczenie w religijnych i politycznych schematach i
czerpie z nich silę; właśnie ten fakt nadaje żywotność wszelkim
zrzeszeniom. Są w nich zawsze starzy bywalcy i nowicjusze; oni to
utrzymują ruch w organizacjach i podtrzymują ich lokaty i stan posiadania;
a zasięg wpływów i prestiż stowarzyszenia przyciągają ku niemu ludzi
hołdujących powodzeniu i światowym mądrościom. Gdy intelekt
spostrzega że dotychczasowe ramy ideologiczne już go nie zadawalają i
nie wzmagają jego żywotności, zwraca się do innych wierzeń i dogmatów,
które nowych dostarczają podniet i zadowolenia i więcej dodają sił.
Intelekt jest więc wytworem środowiska, żywi się i odświeża zewnętrznymi
wrażeniami i utożsamianiem tj. jednoczeniem się z różnymi ideologiami;
dlatego też trzyma się uparcie reguł postępowania, schematów myślenia,
itp. Dopóki umysł jest wytworem przeszłości, nigdy nie odkryje Prawdy, a
nawet nie dopuści by Prawda się objawiła. Trzymając się zrzeszeń i
organizacji tym samym oddala od siebie szukanie Prawdy.
Oczywistym jest że obrzędy stwarzają atmosferę w której uczestnicy czują
się zazwyczaj miło i dobrze; zarówno jednostkowe jak zespołowe rytuały
dają pewien spokój myśli i stanowią uderzającą przeciwwagę nudy i
uciążliwości codziennego życia. Posiadają dużo swoistego piękna,
harmonii, rytmu; ale w istocie są podnietami, które, podobnie jak
wszystkie inne środki podniecające z czasem przytępiają myśl i wyziębiają
serce. Obrzędy stają się przyzwyczajeniem, tak iż trudno bez nich się
obejść. I ową tęsknotę do nich, czy też potrzebę ich, uważa się za
duchowe odnowienie, za wzmocnienie sił by lepiej stawić czoło życiu, za
codzienną czy cotygodniową medytację itp.; ale wnikając nieco głębiej w
ten proces, zauważymy iż są one próżnym powtarzaniem, dającym
wspaniałą, a wielce "szanowną" ucieczkę od konieczności poznawania
siebie. A bez niego wszelki czyn ma niewielką wartość.
Powtarzanie słów, zdań, śpiewów, chociaż na razie może się zdawać
podnietą i czynnikiem podnoszącym, w istocie działa usypiająco, A gdy w
takim przytępionym stanie przychodzą różne przeżycia są one tylko
projekcjami naszego "ja". Jakkolwiek byłyby przyjemne są zawsze złudne.
Doznanie Prawdy nie przychodzi pod wpływem żadnych praktyk, ani
powtarzanych obrzędów. Prawda nie jest celem jakiegoś procesu, ani
rezultatem dążeń i wysiłków. Nie można jej przywoływać, albowiem nie
należy do dziedziny myśli.


MIŁOŚĆ W STOSUNKACH WZAJEMNYCH

Jakże łatwo jest zniszczyć to, co kochamy! Jak prędko powstają pomiędzy
nami przegrody, jedno słowo, gest, uśmiech - wystarczą. Cień może paść
z przyczyn nastroju, złego zdrowia, czy pożądania; i to, co było świetlane,
staje się smutne i uciążliwe. Zużywamy się z biegiem czasu, i stosunek
wpierw żywy i jasny zmienia się w nużący i skomplikowany Przez
nieustanne tarcia, zawiedzione nadzieje i rozczarowania, to, co było
proste i piękne, staje się ciężkie i bolesne. Stosunki z ludźmi są rzeczą
złożoną i trudną; niewielu wychodzi z nich obronną ręką, bez blizn.
Chcielibyśmy aby były trwałe, niezawodne, jakby statyczne, a one są w
ciągłym ruchu, są procesem który trzeba wszechstronnie zrozumieć, a nie
dostosowywać do jakichś wewnętrznych wzorów lub konwencjonalnych
zwyczajów.
Na poddawaniu się i przystosowywaniu opiera się cała budowa
społeczna; a rutyna i konwencjonalizm tego traci swą wagę i wpływ tylko
tam, gdzie jest miłość. Miłość w stosunkach wzajemnych jest
oczyszczająca, gdy możemy w nich odkrywać własne reakcje i odruchy
naszego "ja". A jeśli stosunki nasze z ludźmi nie prowadzą do takich
odkryć i odsłaniania siebie, mają niewielką dla nas wartość.
Ale jakże my się tych odkryć boimy I Samoobrona ta przybiera różne
formy: narzucania lub poddawania się, Ięku lub oczekiwania, zazdrości
lub nadziei, czy też biernej zgody, itd. itd. Ale na nieszczęście nie umiemy
kochać; a jeśli nawet kochamy ograniczamy to uczucie, wtłaczamy je w
określone formy i wyobrażenia, nie dajemy pełnej swobody miłości.
Kochamy mózgiem, nie sercem. Intelekt może się zmieniać i
dopasowywać, ale nie miłość. Intelekt może stać się nieprzystępny i
niewrażliwy na cierpienie, ale miłość tego nie zdoła; intelekt potrafił
zawsze wycofać się i zabezpieczyć; może być wyłączny, zaborczy,
osobisty, lub bezosobisty. A miłości nie można do niczego przystosować,
nie da się jej zamknąć w żadne opłotki i niczym zabezpieczyć. Smutek
naszego życia polega na tym że nazywamy miłością to, co właściwie
należy do intelektu. Przepełniamy serce tym, co pochodzi z dziedziny
myśli więc serca nasze są wciąż puste i głodne.
To intelekt rodzi zaborczość i zazdrość, to on chwyta, trzyma, zagarnia, i
on też niszczy i pustoszy. Życiem naszym rządzą intelekt i nerwy.
Pragniemy wciąż aby nas kochano; a nie znamy miłości która niczego nie
żąda; dajemy tylko po to, aby coś w zamian otrzymać, a to jest hojnością
typowo intelektualną, nic z sercem nie mającą wspólnego. Myśl wciąż
szuka pewności i zabezpieczenia się, a czyż można upewnić się myślą w
miłości? Czy może intelekt, którego podłożem jest pamięć, jest czas,
pochwycić miłość która jest sama w sobie wiecznością?

Rozwiązywanie problemów.

Jakże nam spieszno do rozwiązania wszystkich naszych zagadnień! Jak
uporczywie szukamy odpowiedzi, wyjścia, środków zaradczych! Nigdy nie
staramy się przyjrzeć danej sprawie czy trudności uważnie, a w
podnieceniu i pośpiechu chwytamy się pierwszej lepszej odpowiedzi
nieodmiennie przez własne pragnienia podyktowanej. Sami stwarzamy
problem, a rozwiązania szukamy poza sobą. Goniąc za rozwiązaniem
unikamy uważnego zbadania samego zagadnienia, właśnie o tą ucieczkę
najczęściej nam idzie. Wówczas odpowiedź staje się najważniejsza, a nie
pytanie. Ale odpowiedź nie jest czymś od pytania oddzielnym, rozwiązanie
kryje się w samym zagadnieniu, nie gdzieś poza nim. A gdy odpowiedź
oddzielamy od sedna problemu tworzymy nowe trudności i nowe
powstają, pytania, np.: jak zrozumieć odpowiedź, jak ją rozwinąć, jak
teoretyczne ujęcie zastosować w praktyce itd. A że uporczywe szukanie
odpowiedzi jest oddalaniem się od samego zagadnienia, przeto gubimy
się niebawem wśród własnych tworów - pojęć, przekonań, ideałów i
przeżyć i oddajemy cześć tym "domorosłym bóstwom", a stąd popadamy
w coraz większy zamęt i znużenie. Jest stosunkowo łatwo dojść do
jakiegoś określonego wniosku, ale jest bardzo trudno zrozumieć całość
zagadnienia; wymaga to zupełnie innego podejścia, w którym nie będzie
się ukrywać nawet najlżejsza chęć uzyskania natychmiastowej
odpowiedzi.

Stawanie się

Wyrzec się dostatków, wygód i stanowisk i odejść od świata - jest rzeczą
stosunkowo łatwą; ale na to by odrzucić żądzę bycia czymś i chęć
stawania się ciągle większym, potrzeba mądrości i rozumienia. Władza
jaką daje bogactwo jest przeszkodą w rozumieniu prawdy, podobnie jak i
siła płynąca z różnych uzdolnień i talentów. Swoisty rodzaj pewności
siebie, jaki temu towarzyszy, jest najoczywiściej przejawem naszego "ja".
Ale to poczucie władzy i pewności siebie można przecie odrzucić, choć
nie jest to łatwe. Natomiast znacznie trudniejsze, bardziej subtelne i
utajone są impulsy i żądza władzy kryjące się w chęci stawania się czymś.
Ekspansja, powiększanie swego znaczenia w jakiejkolwiek formie - czy to
poprzez bogactwo, czy przez cnotę - jest zawsze procesem agresywnym,
wytwarzającym tarcia i antagonizmy. Intelekt obciążony żądzą stawania
się nie może być nigdy spokojny; spokoju nie zdobywa się przez
ćwiczenia i praktyki, nie jest on również wytworem czasu. Spokój jest
stanem rozumienia, a żądza stawania się , temu rozumieniu zaprzecza i je
uniemożliwia. Stawanie się - "ja będę" - wytwarza poczucie czasu, które
jest w istocie odkładaniem rozumienia na przyszłość. Myśl: "ja będę" jest
ułudą zrodzoną z przekonania o swej własnej ważności.

Myśl a miłość




Myśl, z całą swą emocjonalną zawartością, to nie miłość. Myśl
nieodmiennie miłości zaprzecza, gdyż podstawą jej jest pamięć, a miłość
nie ma nic z pamięcią wspólnego. Gdy myślimy o kimś kochanym, owa
myśl nie jest miłością. Możemy sobie przypominać przyzwyczajenia,
ruchy, sposób bycia, upodobania czy antypatie przyjaciela, i myśleć o
miłych lub smutnych chwilach czy zdarzeniach w naszym wzajemnym
stosunku, ale obrazy, które nam pamięć podsuwa, to nie miłość. Myśl z
samej swej natury zawsze dzieli i wyodrębnia. Poczucie czasu i
przestrzeni, rozłąki i bólu rodzą się wszystkie z myślowego procesu, a
miłość może istnieć tylko tam, gdzie len proces ustaje.
Intelekt nieuniknienie wytwarza poczucie własności, ów zmysł posiadania,
z którego świadomie lub nieświadomie rodzi się zazdrość; a gdzie jest
zazdrość tam nie może być miłości; a jednak większość ludzi uważa
właśnie zazdrość za wyraz miłości. Zazdrość i zawiść są zawsze
wytworem myśli, reakcją emocjonalnych składników intelektu. Gdy
poczucie posiadania lub bycia posiadanym, napotyka zaporę i
zahamowanie, tworzy się pustka, którą wypełnia zazdrość zamiast
miłości. Tyle zawiłych komplikacji i cierpienia powstaje właśnie dlatego że
myśl chce grać rolę miłości.
Gdy nie myślimy często o kimś bliskim jesteśmy skłonni przypuszczać że
go nie kochamy; ale czy myślenie o kimś jest miłością? Gdybyśmy na
przykład spostrzegli że nie myślimy o przyjacielu, którego - wedle naszego
przekonania - kochamy, bylibyśmy tym niemal przerażeni, nieprawdaż?
Podobnie gdybyśmy nie zwracali się myślą do kogoś drogiego który
umarł, wyrzucalibyśmy sobie oziębłość, obojętność, brak wierności, i w
tym poczuciu staralibyśmy się specjalnie zwracać ku niemu myśl,
stawialibyśmy przy sobie i wpatrywali się w jego fotografie, lub we własne
o nim wspomnienia - czyli obrazy myślą lub ręką ludzką stworzone; - ale
wypełniać serce obrazami wyobraźni to nie zostawiać w nim miejsca na
miłość. Gdy przyjaciel jest z nami nie myślimy o nim, prawda? Tylko w
jego nieobecności pamięć przywołuje sceny i zderzenia przeżytych z nim,
a minionych chwil; czyli poczyna odtwarzać to, czego już nie ma, co
umarło. I to ożywianie nieistniejącej, martwej przeszłości, jakże często
nazywamy miłością. - Czyli dla wielu ludzi miłość jest ożywianiem tego, co
jest już martwe; a to jest zaprzeczaniem samemu życiu. Żyjemy więc
wciąż martwą przeszłością, tym czego nie ma, toteż sami jesteśmy jakoby
martwi, choć nazywamy to miłością.
Wszelkie procesy myślowe zaprzeczają zawsze miłości. To myśl, a nie
miłość, stwarza różne komplikacje emocjonalne. Myśl jest największym
wrogiem miłości. Oddziela to, co jest, od tego co powinno być; i na tym
podziale i odróżnieniu opiera się cała nasza moralność; ale zarówno
ludzie moralni jak i amoralni, nie wiedzą, czym jest miłość. Wskazania
moralne stworzone przez intelekt, aby utrzymać w pewnych ramach
wzajemne stosunki ludzkie w społeczeństwie, nie mają nic wspólnego z
miłością; stanowię raczej proces tężenia, na kształt twardniejącego
cementu.
Myśl nie jest nigdy drogą do miłości; nie może budzić jej ani rozwijać,
bowiem miłości nie da się hodować jak roślin w ogrodzie. Sama chęć
wyrabiania jej i kultywowania jest procesem myślowym.
Każdy kto potrafi z pewną dozą czujności obserwować siebie, stwierdzi z
łatwością, jak wielką rolę odgrywa w jego życiu myśl. Ma ona oczywiście
swe właściwe miejsce, spełnia swoje zadanie, ale nie ma ono nic
wspólnego z miłością. Tylko to, co ma jakiś związek z myślą, może być
przez myśl zrozumiane; a tego, co nie ma z nią żadnego związku, intelekt
nigdy nie zdoła uchwycić. Spytacie, czymże tedy jest miłość? Miłość jest
stanem duszy, w którym myśl całkowicie ucicha. Ale samo określanie
miłości jest procesem intelektualnym, więc nie ma z nią nic wspólnego.
Trzeba zrozumieć myśl samą w sobie, a nie starać się schwytać miłość
myślą. Jednak samo odsunięcie wszystkich myśli nie sprowadza jeszcze
miłości. Można uwolnić się od intelektualizmu, gdy zrozumiemy w pełni
prawdziwe znaczenie procesów myślowych; a na to potrzeba głębokiego
rozumienia siebie; płytkie i powierzchowne o sobie twierdzenia na nic się
tu nie zdadzą. Umiejętność prawdziwej medytacji, a nie przyzwyczajenia
myślowe, jasna świadomość i czujność wobec siebie, a nie określenia i
definicje, odsłaniają nam istotę procesów myślowych. A bez
doświadczalnego ich poznania miłość się nie objawi.

Czy istnieje Bóg?


Na pytanie o to, czy istnieje Bóg, prawda, rzeczywistość - jakkolwiek zechcecie nazwać problem, który was dręczy - nie udzielą wam odpowiedzi ani księgi, ani kapłani, ani filozofowie czy zbawiciele. Oprócz was samych nikt i nic nie odpowie wam na to pytanie, dlatego też musicie poznać siebie. Niedojrzałość polega jedynie na zupełnej nieznajomości siebie. Zrozumienie samego siebie jest początkiem mądrości.
A czymże jest każdy z was, czym jest indywidualne ja? Sądzę, że istnieje zasadnicza różnica pomiędzy istotą ludzką a indywidualną jednostką. Indywidualna jednostka jest ściśle zlokalizowana, żyje w konkretnym kraju, przynależy do określonej kultury, określonego społeczeństwa i określonej religii. Istota ludzka jako taka nie jest umiejscowiona. Jest wszędzie. Jeżeli indywidualna jednostka działa tylko w ściśle określonym zakątku ogromnego pola życia, to tym samym jej działalność nie jest powiązana w pełni z całością. Toteż należy pamiętać, że mówimy tu o całości, a nie o części, gdyż w tym, co większe, mieści się to, co mniejsze, a nie odwrotnie. Indywidualna jednostka jest drobną, słabo wyposażoną i sfrustrowaną istotą, która zadowala się swymi małymi bogami i małymi tradycjami, natomiast istota ludzka interesuje się powszechnym dobrobytem, powszechną nędzą i powszechnym zamętem w świecie.

Miłość zmienia świat



Tylko miłość może przetworzyć świat. Żaden system, z lewa czy z prawa,
choćby najsprytniej, najbardziej przekonująco obmyślany, nie może
przynieść pokoju i szczęścia ludziom. Miłość nie jest ideałem, pojawia się
tam, gdzie jest szacunek i współczucie, na które wszystkich nas stać i
niejednokrotnie je odczuwamy. A okazywać je należy wszystkim. Jest to
wyraz bycia naszej istoty, przychodzi sam przez się, wraz z żywością
rozumienia. Gdzie pleni się chciwość i zazdrość, gdzie panują dogmaty i
wierzenia, tam nie może być miłości. Gdzie rządzi nacjonalizm i
przywiązanie do zmysłowo-wrażeniowych przeżyć, tam nie ma miłości. A
przecież tylko miłość rozwiązuje wszystkie nasze ludzkie trudności. Bez
miłości życie jest puste, jałowe, okrutne. Ale aby ujrzeć prawdę miłości,
każdy z nas musi być wolny od tych zamykających, oddzielających
procesów psychicznych, które przynoszą rozkład jednostce, a zniszczenie
i zgubę światu. Pokój i szczęście zjawiają się gdy umysł i serce są wolne
od wszystkiego, co dzieli człowieka od człowieka.
Miłości i Prawdy nie znajdzie się w żadnej księdze, świątyni czy religijnej
organizacji; przychodzą one same wraz z prawdziwą samowiedzą.
Obserwowanie i poznawanie siebie jest procesem dość żmudnym, ale
prostym; tylko wtedy praca ta staje się nad wyraz trudną, gdy chcemy
osiągnąć określony skutek. Ale patrzenie i proste, jasne zdawanie sobie
sprawy z naszych myśli, uczuć i czynów, z godziny na godzinę, niczego
nie potępiając ani usprawiedliwiając, daje samo przez się swobodę,
przynosi wyzwolenie, w którym jest szczęście i prawda. Właśnie ta
prawda sprowadzi pokój na świat. Ta prawda uczyni każdego z nas, we
wszystkich naszych stosunkach, źródłem szczęścia i błogosławieństwa
dla innych.

JAK ŻYĆ?



Świat, w którym żyjemy, składa się z jednostek, bez nich nie byłoby
społeczności. Wszystkie problemy świata sprowadzają się do zagadnienia
stosunku człowieka do człowieka. Można więc powiedzieć, iż zagadnienie
jednostki jest zagadnieniem świata. Cały świat nie jest niczym innym jak
jednostką w jej stosunku do innych, opartym na jej pojęciu o sobie samej.
Człowiek jest wytworem całokształtu procesów życia, nie zaś oddzielną od
świata energią; jego istota nie wyrasta z antagonizmów. Wszystko, co
oddziałuje na jednostkę, oddziałuje też głęboko na cały świat; nie można
tych procesów rozdzielić; odrodzenie jednostki odbija się niezwłocznie i w
całej pełni w przemianie świata.
Głęboka, zasadnicza rewolucja nie może się dokonać bez odrodzenia
jednostki. A bez rewolucji, od samych podstaw, wszystkich wartości,
prawdziwy ład nie jest możliwy. Chodzi nam właśnie o wywołanie takiej
rewolucji. Jest to rewolucja myśli i uczuć, a stąd i czynu. Te trzy czynniki
nie są oddzielne, stanowią jednolity proces i są współzależne.

Utożsamianie się

Co jest przyczyną, że identyfikujemy się z czymś poza sobą, z grupą,
organizacją, narodem? Dlaczego nazywam siebie chrześcijaninem,
hindusem czy buddystą, albo zostajemy członkiem którejś z niezliczonych
sekt? Należymy do tej czy też innej, religijnej albo politycznej grupy, dzięki
tradycji lub przyzwyczajeniu, dzięki własnemu impulsowi lub przesądom,
czy też z lenistwa albo naśladownictwa. A wzorując się na innych
utożsamiamy się z daną grupą, co kładzie kres wszelkiej twórczej myśli i
rozumieniu; i człowiek staje się pionkiem w rękach partyjnego czy
religijnego kierownika, albo swego ulubionego przywódcy.

Uczeni

Piękno przyrody jest podejrzane.
No tak, przepych kwiatów.
Nauka dba o pozbawianie nas iluzji.
Nawet nie wiadomo, czemu jej tak na tym zależy.
Walki genów, cechy zapewniające sukces, zysk i strata.
jakim językiem, na Boga, przemawiają ci ludzie
W białych kitlach? Karol Darwin
Czuł przynajmniej wyrzuty sumienia
Ogłaszając swoją teorię, jak mówił, diabelską.
A oni co? ich to przecie pomysł:
Posegregować szczury w osobnych klatkach,
Posegregować ludzi, niektóre ich gatunki
Odpisać na genetyczne straty oraz wytruć.
„Pycha pawia jest chwałą Boga” – pisał William Blake.
Kiedyś cieszyło nam oczy
Bezinteresowne piękno, z samego nadmiaru.
A co nam zostawili? Tylko rachunkowość
Kapitalistycznego przedsiębiorstwa.

Czesław Miłosz

Tu jestesmy


Zasady

Są to proste, lecz niezwykle nośne modele pomagające nam zrozumieć
sposób funkcjonowania świata. Zasady prowadzą do tych samych
wyników za każdym razem – bez względu na to kto, gdzie i kiedy je
stosuje.
Zasady działają wtedy, kiedy ty działasz za ich pomocą.
Zasadą jest grawitacja. Kiedy budzisz się rano, nie musisz się
zastanawiać, gdzie trafi twoja noga, gdy wstaniesz z łóżka. Pójdzie w
dół – nigdy do góry. Zasady nie zużywają sie, nie rdzewieją. Trwają
wiecznie. Są bezczasowe i niestrudzone. Życie jest procesem
odkrywania zasad.
Rozejrzyj się wokół siebie. Wszystko co widzisz, zaczyna się od myśli w
czyimś mózgu. Krzesło, na którym siedzisz. Stół, przy którym
pracujesz. Samochód którym jeździsz

. Dom, w którym mieszkasz.
Ubrania które nosisz.
Najpierw: myśl. Potem: rzecz – wydobyta z nicości. Jak widzisz –
wszystko zaczyna się od myśli.
Materializacja myśli nazywa się jej manifestacją.
Każdy człowiek coś manifestuje. Pokaż mi jak żyjesz, jaki jesteś, a
powiem Ci o czym myślisz.Niektórzy ludzie manifestują obfitość. Inni
manifestują brak. Jeśli nie masz tego czego chcesz – zbadaj własne
myśli.
Jesteś owocem myśli, które posiałeś i pielęgnowałeś. Jeśli chcesz
lepszego zbioru, musisz posiać lepsze myśli. I wiedz, że nie ma innej
drogi.
Myśli są rzeczami. Każda myśli tworzy konsekwencje. Myśl o zdrowiu
– nie o chorobie. Myśl o bogactwie, a nie o biedzie. Myśl o radości, a
nie smutku. Aby coś zmienić na lepsze, musisz intensywnie myśleć
pozytywne myśli. Nie ma innej drogi. http://myslpozytywnie.pl/

Dezyderata

Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy, tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść. Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie. Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą prace, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak świat . Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien. Tak więc bądź w pokoju z Bogiem cokolwiek myślisz o jego istnieniu. I czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twoje pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

Pielęgnowanie myśli

Umysł ludzki da się przyrównać do ogrodu, który można uprawiać
rozumnie lub pozwolić na jego zdziczenie. Bez względu jednak na to,
czy jest on pielęgnowany, czy zaniedbywany, będzie wydawał jakiś
plon. Jeśli nie zostanie obsiany pożytecznymi roślinami, zarośnie - i
wciąż będzie zarastać mnóstwem bezużytecznych chwastów.
Tak jak ogrodnik uprawia swój kawałek gruntu, nie dopuszczając do
rozwoju chwastów ale hodując wybrane przez siebie kwiaty i owoce,
podobnie można doglądać ogrodu swojego umysłu, plewiąc wszystkie
niewłaściwe, niepotrzebne i zanieczyszczone myśli, i jednocześnie
troszczyć się, by rozwijały się kwiaty i owoce prawych, pożytecznych i
czystych myśli. Dzięki takiej metodzie prędzej czy później człowiek
zda sobie sprawę, że jest panem-ogrodnikiem swojej duszy, zarządcą
własnego życia. Odkrywa w sobie także myśli ułomne, coraz
dokładniej rozumie też wpływ siły myśli oraz elementów umysłu na
kształt charakteru, okoliczności i przeznaczenia.

Dziedzina psychologii

„Istnieją dwa pytania dotyczące wiedzy ludzkiej: pierwsze - Co wiemy? i drugie - Skąd to
wiemy? Na pierwsze z tych pytań odpowiada nauka, która stara się być tak bezosobowa i
zdehumanizowana, jak to jest tylko możliwe. Jest naturalne, że w wynikającym stąd ogólnym
spojrzeniu na wszechświat, pierwsze miejsce zajmują astronomia i fizyka, których
przedmiotem jest to, co wielkie i uniwersalne; życie i psychika, które są czymś rzadkim i
które pozornie mają mały wpływ na przebieg zdarzeń, muszą zajmować drugorzędną pozycję
w tym bezstronnym przeglądzie. Lecz jeśli chodzi o nasze drugie pytanie - mianowicie, jak
zdobywamy naszą wiedzę - psychologia jest najważniejszą z nauk. Nie tylko konieczne jest
psychologiczne badanie procesów, za których pośrednictwem wyciągamy wnioski, lecz także
okazuje się, że wszystkie dane, na których powinniśmy opierać nasze wnioski, są natury
psychologicznej - innymi słowy są doświadczeniami pojedynczych osobników. Pozornie
publiczny charakter naszego świata po części jest złudzeniem, a po części opiera się na
wnioskowaniu; cały surowy materiał naszej wiedzy składa się ze zdarzeń psychicznych
zachodzących w życiu odrębnych ludzi. W tym więc obszarze psychologia zajmuje miejsce
najwyższe”.
Sir Bertrand Russell

Promienie kosmosu


Patrz sie w białą kropke apromienie powoli zaczną sie ruszać.

Oda do młodości

Młodości! Orla twych lotów potęga, Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy;
Młodości! Dodaj mi skrzydła!
Niech nad martwym wzlecę światem
W rajską dziedzinę ułudy:
Kędy zapał tworzy cudy,
Nowości potrząsa kwiatem,
I obleka w nadziei złote malowidła.

Niechaj, kogo wiek zamroczy,
Chyląc ku ziemi poradlone czoło,
Takie widzi świata koło,
Jakie tępymi zakreśla oczy?

Młodości! Ty nad poziomy
Wylatuj, a okiem słońca,
Ludzkości całe ogromy
Przeniknij z końca do końca.

Patrz na dół - kędy wieczna mgła zaciemia
Obszar: gnuśności zalany odmętem:
To ziemia!
Patrz, jak nad jej wody trupie
Wzbił się jakiś płaz w skorupie,
Sam sobie sterem, żeglarzem okrętem;
Goniąc za żywiołkami drobniejszego płazu,
To się wzbija, to w głąb wali:
Nie lgnie do niego fala ani on do fali,
A wtem jak bańka prysnął o szmat głazu:
Nikt nie znał jego życia, nie zna jego zguby:
To samoluby!

Młodości! Tobie nektar żywota
Natenczas słodki, gdy z innymi dzielę:
Serca niebieskie poi wesele,
Kiedy je razem nić powiąże złota.

Razem, młodzi przyjaciele!...
W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele;
Jednością silni; rozumni szałem,
Razem, młodzi przyjaciele!...
I ten szczęśliwy, kto padł wśród zawodu;
Jeżeli poległym ciałem
Dał innym szczebel do sławy grodu.
Razem, młodzi przyjaciele!...
Choć droga stroma i śliska,
Gwałt i słabość bronią wchodu:
Gwałt niech się gwałtem odciska,
A ze słabością łamać uczmy się za młodu!

Dzieckiem w kolebce kto łeb urwał Hydrze,
Ten młody zdusi Centaury,
Piekłu ofiarę wydrze,
Do nieba pójdzie po laury.
Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga;
Łam, czego rozum nie złamie:

Jako piorun twoje ramię

Hej! Ramię do ramienia! spólnymi łańcuchy
Opaszmy ziemskie kolisko!
Zestrzelmy myśli w jedno ognisko
I w jedno ognisko duchy!...
Dalej, bryło, z posad świata!
Nowymi cię pchniemy tory,
Aż opleśniałej zbywszy się kory,
Zielone przypomnisz lata.

A jako w krajach zamętu i nocy
Skłóconych żywiołów waśnią,
Jednym stań się z bożej mocy
Świat rzeczy stanął na zrębie;
Szumią wichry, cieką głębie,
A gwiazdy błękit rozjaśnią-

W krajach ludzkości jeszcze noc głucha:
Żywioły chęci jeszcze są w wojnie;
Oto miłość ogniem zionie,
Wyjdzie z zamętu świat ducha:
Młodość go pocznie na swoim łonie;
A przyjaźń w wieczne skojarzy spojnie.

Pryskają nieczułe lody,
I przesądy światło ćmiące.
Witaj, jutrzenko swobody,
Zbawienia za tobą słońce!

Adam Mickiewicz

Przekonania

Ludzie żywią najróżniejszego rodzaju przekonania i na różnych podstawach je opierają,
począwszy od logicznego dowodu do ślepej wiary. Jedne przekonania mają swe źródło w
osobistym doświadczeniu, inne nabywane są w procesie kształcenia, a jeszcze inne wpajane
poprzez indoktrynacje. Nie ulega wątpliwości, że istnieją przekonania o charakterze wrodzonym,
ukształtowane w wyniku ewolucji. Niektóre z przekonań uważamy za możliwe do uzasadnienia,
inne zaś żywimy, gdyż „tak czujemy”.

Jest oczywiste, że wiele naszych przekonań jest fałszywych, już to dlatego, iż są
sprzeczne wewnętrznie, już to dlatego, że nie zgadzają się z innymi przekonaniami czy też
faktami. Pierwszą systematyczną próbę znalezienia uniwersalnej podstawy przekonań podjęto
dwa i pół tysiąca lat temu w starożytnej Grecji. Greccy filozofowie dążyli do sformalizowania
ludzkiego myślenia za pomocą niepodważalnych reguł wnioskowania dedukcyjnego. Sądzili oni,
że poprzez odwołanie się do powszechnie przyjętych procedur racjonalności pozbędą się
niejasności, nieporozumień i sporów, towarzyszących rozwiązywaniu wszelkich ludzkich spraw.
Ich ostatecznym celem było ustalenie zbioru założeń, zwanych aksjomatami, które, akceptowane
przez każdego racjonalnego człowieka, umożliwiłyby rozwiązanie wszelkich kwestii spornych.
Trzeba przyznać, że celu tego nigdy nie osiągnięto, pomijając kwestię, czy to było w
ogóle możliwe. We współczesnym świecie zróżnicowanie przekonań jest większe niż
kiedykolwiek, występuje wiele przekonań ekscentrycznych, niekiedy wręcz niebezpiecznych, a
odwoływanie się do argumentów racjonalnych uważane jest częstokroć przez zwykłych ludzi za
bezużyteczną sofistykę. Jedynie w nauce, zwłaszcza w matematyce (a także, oczywiście, w samej
filozofii), urzeczywistniane są ideały greckich filozofów. Natomiast przy rozważaniu
zasadniczych kwestii egzystencjalnych, takich jak pochodzenie i sens Wszechświata, miejsce
człowieka w świecie czy też naturalny porządek wszechrzeczy, istnieje silna pokusa popadniecia
w irracjonalizm, od której nie są wolni nawet naukowcy. Jednakże od dawna podejmowano
poważne próby zmierzenia się z tymi problemami poprzez racjonalną, obiektywną analizę. Ale
jak daleko zajdziemy drogą rozumu? Czy naprawdę możemy mieć nadzieję, że ostateczne
zagadki bytu zostaną rozwiązane poprzez racjonalne rozumowanie naukowe, czy też zawsze w
pewnym momencie natkniemy się na nieprzeniknioną tajemnicę? I czym w ogóle jest sama
racjonalność?


Umysł jest modelem ŚWIATA.

Integracja rozmaitych form reprezentacji w pewną
całość regulującą relacje człowieka ze światem odbywa się dzięki rozmaitym czynnościom
poznawczym danego podmiotu (percepcja, wyobraźnia, pamięć, antycypacja itd.), z których każda
ma swoje własne odniesienie do świata, oraz swoiste mechanizmy błędów i iluzji. Dlatego nie
można wskazać jednego wyróżnionego kontaktu poznawczego ze światem, które dałyby ostateczną
podstawę realistycznej epistemologii. Zasadniczy realizm przejawiający się w działaniu ludzkiego
umysłu jest nabytkiem ewolucyjno-kulturowym, analogicznym do takich nabytków ewolucyjnych,
jak skrajna specjalizacja zmysłów u niektórych zwierząt. Realizm jest funkcją całego umysłu.
Funkcja ta rozwija się w dużej mierze pod wpływem celowej struktury umysłu, powstającej przez
podporządkowanie jego rozwoju rozwojowi osoby jako całości. Realistyczny charakter poznania
nie jest więc trywialną własnością poznania, czyli zwykłą konsekwencją tego, że człowiek jest
materialną częścią świata. Sądzę, wbrew Quine’owi, że realizmu poznania nie można wyjaśnić
czysto naturalistycznie. Trzeba raczej zastanowić się nad odpowiednimi mechanizmami
reprezentowania i leżącymi u ich podłoża modelami umysłowymi. Musimy odpowiedzieć na
pytania: Jak powstaje realistyczne ujęcie rzeczywistości? oraz Jaki aspekt pracy umysłu odpowiada
za realizm poznania? Sugeruję, że jest nim właśnie właściwie ukonstytuowany osobisty model
świata.


Robert Piłat

Czym jest człowiek?

Zaratustra jednak spoglądał na lud i dziwił się. Po czem rzekł temi słowy:
– Człowiek jest liną rozpiętą między zwierzęciem i nadczłowiekiem – liną nad przepaścią.
Niebezpieczne to przejście, niebezpieczne podróże, niebezpieczne wstecz poglądanie, niebezpieczne
trwożne chwianie i zatrzymywanie się.
Oto co wielkiem jest w człowieku, iż jest on mostem, a nie celem; oto co w człowieku jest
umiłowania godne, że jest on p r z e j ś c i e m i z a n i k i e m.

Kocham tych, którzy żyć nie umieją inaczej jeno w zaniku, albowiem oni są tymi, którzy
mijają.
Kocham wielkich wzgardzicieli, gdyż są to wielcy wielbiciele i strzały tęsknoty na brzeg
przeciwny.
Kocham tych, którzy nie szukają aż poza gwiazdami powodów, aby zniknąć i ofiarą się
stać, lecz ziemi się ofiarują, aby ziemia stała się własnością nadczłowieka.
Kocham tego, który żyje, aby poznawał, i który poznawać chce, aby kiedyś nadczłowiek
żył. Ten pragnie swego zaniku.
Kocham tego, który pracuje i odkrycia czyni, aby nadczłowiekowi dom wystawił, oraz
mierzwę, zwierzę i roślinę jemu zgotował: gdyż i on chce swego zaniku.
Kocham tego, który cnotę swą kocha: gdyż cnota jest wolą zaniku i strzałą tęsknoty.
Kocham tego, który ani kropli ducha sobie nie pozostawia, lecz chce być całkowicie duchem
swej cnoty: ducha postacią przechodzi on przez most.
Kocham tego, co ze swej cnoty czyni skłonność ducha i przeznaczenie własne: gwoli swej
cnoty chce niejako i żyć jeszcze i przestać już żyć.
Kocham tego, co nie chce zbyt wiele cnót posiadać. Jedna cnota jest większą cnotą niźli
dwie, albowiem bardziej staje się onym węzłem, na którym zawiesza się przeznaczenie.
Kocham tego, czyja dusza udziela się rozrzutnie, który podzięki ani sam nie chce, ani się
nią nie odwzajemnia: gdyż on obdarza ustawicznie, a siebie oszczędzać nie pragnie.
Kocham tego, który wstydzi się, gdy kości jemu na szczęście padną i pyta: – czy nie jestem
ja aby fałszywym graczem? – I taki zmierza ku zatraceniu siebie.
Kocham tego, który złotemi słowy swe czyny uprzedza i zawsze więcej dotrzymuje, niźli
był obiecał: gdyż on pragnie swego zaniku.
Kocham tego, co przyszłych usprawiedliwia i przeszłych wyzwala: gdyż on chce od
współczesnych zaginąć.
Kocham tego, co Boga swego gromi, ponieważ Boga swego kocha: gdyż on od gniewu
swego Boga zaginąć musi.
Kocham tego, czyja dusza jest głęboka, nawet poranioną będąc, i którego drobne nawet
przejście zgubić może: gdyż chętnie przez most on przechodzi.
Kocham tego, czyja dusza jest przepełna, tak iż samego siebie człowiek zapomina i tylko
rzeczy wszystkie życie w nim mają: gdyż rzeczy wszystkie staną się dlań zatraceniem.
Kocham tego, co wolnego jest ducha i wolnego serca; głowa takiego jest tylko trzewiem
serca, serce wszakże prze go ku zagładzie.
Kocham tych wszystkich, co są jako ciężkie krople, spadające pojedynczo z ciemnej chmury,
zawisłej nad człowiekiem: zwiastują one błyskawicę i jako zwiastuny giną.
Patrzcie, jam jest zwiastunem błyskawicy, jam jest ciężką kroplą z chmury: ta błyskawica
zwie się n a d c z ł o w i e k i e m.


FR. NIETZSCHE