Wszyscy z nas rodzą się, żyją i umierają na świecie, który sam w sobie jest czymś
cudownie niezwykłym, lecz tej jego niezwykłości na ogół nie dostrzegają, a jeśli już, to
bardzo rzadko.
Rzeczywistość, której doświadcza jakże wielu z nas, ogranicza się prawie wyłącznie do
zdobywania środków służących biologicznemu przetrwaniu samych siebie oraz potomstwa i
do niczego więcej. Niekiedy tylko wzruszamy się pięknem kwiatu, barwą motylich skrzydeł,
błękitem jeziornej toni marszczonej podmuchami ciepłego wietrzyku... Lecz przecież
natychmiast te duchowe doznania dusimy w sobie, aby czym prędzej powrócić do szarej
codzienności i w pocie czoła zdobywać chleb powszedni.
Czy to dobre, czy złe? Cóż, niechże każdy sam sobie na to pytanie odpowie. Ja wspomnę
tylko, że jest to naturalne, bo zgodne z podstawowymi prawami biologii: prawem do
zachowania życia własnego danego osobnika i prawem do zachowania życia gatunku.
Egzystujemy zatem w jakże ciasnych ramach szarej i rzadko wesołej powszedniości, na
ogół nie próbując się nawet zastanawiać nad tym, czy może być poza nią coś innego jeszcze.
Niektórym z nas przecież (a może i większości nawet?) zdarza się o t r z e ć w ciągu
jednostajnego biegu żywota o coś co burzy wewnętrzny – zda się trwały, nie podlegający
nigdy żadnym zmianom – obraz rzeczywistości jakiej doświadczali od momentu gdy ich uszy
wyłowiły pierwszy dźwięk, a ich oczy spostrzegły pierwszy obraz.
I wtedy się buntujemy! Nie chcemy przyjąć do wiadomości, iż oprócz tej naszej –
swojskiej, przaśnej – może istnieć równocześnie rzeczywistość inna. Co prawda niekiedy
rejestrowana zmysłami, lecz różna od tego co znamy i niemożliwa do wytłumaczenia przy
pomocy rozumu, któremu znane są tylko doświadczenia rzeczywistości „zwyczajnej”.
Jest to reakcja tak typowa i tak powszechna, że nie sposób wyobrazić sobie nawet, aby
była inna. Oto zetknąłem się z czymś, czego nie jestem w stanie wyjaśnić przy pomocy z n a
n y c h mi praw natury. Co więc czuję? Ano najpierw szukam jakiegokolwiek – byle
racjonalnego, czy choćby pseudoracjonalnego – wyjaśnienia zjawiska, a kiedy go nie znajduję
(bo znaleźć nie mogę!) zaczynam odczuwać niepokój, przeradzający się w strach, a przeciw
temu już się buntuję, nie akceptując i odrzucając niewytłumaczalne.
Ludzie, którym zdarzyło się doświadczyć czegoś niepojmowalnego i ponadzwykłego, na
ogół nie rozpowiadają o tym na prawo i lewo. Ba! Bywa, że nie informują nawet najbliższych
krewnych, z tej prostej i jakże prozaicznej przyczyny: lęku przed ośmieszeniem.
To też typowe i też normalne: boimy się – prawie wszyscy – tego, iżby nam, co nie daj
Boże, nie przypięto etykietki niezrównoważonych psychicznie. W normalnym świecie jest
bowiem miejsce tylko dla normalnych. Każdy, który czymkolwiek lub jakkolwiek wyróżnia
się w jednolitej masie człowieczej nie tylko intryguje swoją innością, ale pozostałych pobudza
do agresji (często zresztą nie do końca i nie w pełni uświadomionej).
Niestety, nie ma tak dobrze w naszym świecie, którego się nie lękamy dlatego, iż jest nam
przyjazny, lecz dlatego, że jest nam po prostu znany, a przez to swojski; że wszystko i zawsze
toczy się tą samą koleiną, w takim samym rytmie.
Zdarza się bowiem, że oto już nie jednostka (która mogłaby owo dokładnie i skutecznie
utaić) lecz cała s p o ł e c z n o ś ć napotyka z j a w i s k o niepojmowalne dla
ograniczonego prawami doczesności rozumu. Zdarza się, że w danej społeczności pojawia się
o s o b a tak różna od przeciętnej i normalnej (w pozytywnym znaczeniu słowa), iż poczyna
na siebie zwracać powszechną uwagę.
I wówczas – po prostu – nie pozostaje nic innego, jak – przyjąwszy do wiadomości –
uznać owo za realne, chociaż niepojmowalne i niewytłumaczalne. Jednocześnie przybierając
jakąś pozę, czy może przywdziewając maskę obojętności. Udając, że to nas nic, a nic nie
obchodzi. Po prostu – wmówić sobie, że n i e z w y k ł e tak naprawdę jest z w y c z a j n e.
Dopiero wtedy nasz świat wraca do zachwianej uprzednio równowagi, chociaż jednak nie
mając innego wyjścia, przez życie samo jesteśmy zmuszeni do uznania faktu, iż tak naprawdę
istnieje nie tylko ta jedna, powszednia, rzeczywistość, ale niejako dwie rzeczywistości
(chociaż tak naprawdę jest ona tylko jedna, choć ma różne wymiary).
Sądzę, że Czytelnika bez wątpienia zainteresuje zaznajomienie się choćby tylko z
niektórymi przejawami niezwykłości, jakie zdarza się – niekiedy – napotkać na zwykłej,
wyboistej, zapylonej drodze żywota, wiodącej nas nieodmiennie i nieuchronnie od chwili
narodzin, ku chwili zgonu.
Obserwatorzy
O wszystkim , co w życiu może być ważne.
Oldis Mikst TV
Zmień swoje życie
Grunt to pewność siebie
Dwie rzeczywistości
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O mnie
Linki
Wyszukiwarki
Download
Archiwum bloga
-
►
2010
(204)
- ► października (13)
-
▼
2009
(163)
- ► października (6)
-
▼
stycznia
(17)
- Mapa nie jest terenem
- ZAŁOŻENIA NLP
- CZTERY KROKI DO SUKCESU
- PRZESŁANKI SUKCESU
- OSIĄGANIE UPRAGNIONYCH CELÓW
- Krwiaty w rozkwicie
- Michał Nostradamus
- Apolloniusz z Tyany
- Szymon Czarnoksiężnik
- Cuda szamanów
- Dwie rzeczywistości
- Mistrz
- Po prostu bądź!
- UNIWERSALNY I MAGICZNY ROK 2009
- Absolutna komunia
- Telepatyczne przesyłanie sugestii hipnotycznego sn...
- Sugestia na odległość
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz