Obserwatorzy

O wszystkim , co w życiu może być ważne.

Oldis Mikst TV

Zmień swoje życie

Grunt to pewność siebie

Apolloniusz z Tyany



Inną z niezwykłych, intrygujących postaci antycznego świata jest postać pewnego Greka –
Apolloniusza z Tyany w Kappadocji. Podobnie jak poprzedni nasz bohater, żył on na
ziemiach cesarstwa rzymskiego, na przełomie starej i nowej ery, był więc współczesny
Jezusowi. Data jego narodzin nie jest znana, podobnie zresztą jak data jego śmierci. Jedni
utrzymują, że żył on osiemdziesiąt, inni że aż sto siedemnaście lat. Trudno także powiedzieć,
w którym z miast starożytnego świata zakończył swoją ziemską wędrówkę. Sądzi się wszakże
– dość powszechnie – że miało to miejsce w Efezie w Azji Mniejszej, bądź też w Puteoli,
gdzie niegdyś nagle i niespodziewanie objawił się dwom swoim uczniom Damisowi i
Demetrianowi, mimo iż w rzeczywistości miał on się znajdować wówczas gdzie indziej (a
zatem byłby to przykład bilokacji).
Apolloniusz był autorem prawie nie znanej nam doktryny religijnej, którą przez jej
wykładanie wszystkim ludziom – bogatym i nędzarzom – chciał wprowadzić w życie tak, aby
doprowadzić do zmiany zastanych przezeń struktur porządku społecznego. „Przekształcenie”
ludzi miało – zgodnie z intencjami tego reformatora religijnego i filozofa (ale także
wybitnego maga) – pójść w takim kierunku, by każdy mógł zaznać szczęścia o tyle, o ile
możliwe to jest w naszej materialnej rzeczywistości.
A możliwości i umiejętności posiadał sporo. I to nie byle jakich!
Były one tak niezwykłe i tak niesamowite, że już żyjący współcześnie temu człowiekowi
uznali, iż jest on istotą ponadnormalną i u b ó s t w i l i Apolloniusza.
Najczęściej – i chyba najchętniej – prezentował on niesamowitą zdolność bilokacji
(inaczej: duolokacji), czyli używając prostego, zrozumiałego dla wszystkich języka, potrafił
on w sposób widzialny (co nie koniecznie oznaczać musi, że również i w materialny)
przebywać w dwóch – nieraz znacznie od siebie oddalonych – miejscach jednocześnie (o
czym wspomniałem już wcześniej).
Jak wielu tamtoczesnych mędrców, również i Apolloniusz uprawiał sztukę lekarską. Tyle,
iż posiadał rozwiniętą do perfekcji, a ponadto również – co chyba będzie normalne i naturalne
w przypadku cudotwórcy – uzdrawiał wszelkie rodzaje chorób i dolegliwości przy użyciu
swych niezwykłych mocy.
Bezkrytyczni apologeci mędrca twierdzili nawet, że potrafił także przywracać życie
umarłym i na temat jego zdolności opowiadano wiele, posługując się mniej czy bardziej
prawdopodobnymi przykładami.
Tak czy inaczej jednak, już sama zdolność bilokacji, uzdrawiania przez dotyk,
jasnowidzenia, czy czytania w sercach i sumieniach ludzkich przysporzyły mu tak wielkiej
sławy, że pamięć o owym filozofie przetrwała przez dwa tysiące lat, aż do dnia dzisiejszego.
Ponieważ w literaturze, przy opisach postaci owego niezwykłego człowieka zawsze jako
szczególny przykład nadnaturalnych mocy, przytacza się relację o jego jasnowidzeniu śmierci
cesarza Domicjana, i to dokładnie w tej samej chwili, gdy imperator był mordowany, muszę o
tym przypadku wspomnieć. Dla ciekawych: Apolloniusz przeżywał śmierć Domicjana, i
opowiadał o niej przerwawszy – niezwykle przy tym poruszony – wykład, jaki prowadził
podówczas w Efezie, podczas gdy cesarza zabijano w... Rzymie.
Mało tego, Apolloniusz opowiadał o owym krwawym wydarzeniu, jakby stojąc pośród
Efezjan, jednocześnie stał i patrzył na to, co odbywało się tysiące kilometrów na zachodzie.
I to w zasadzie byłoby wszystko, co mógłbym ciekawego powiedzieć na temat owego
niezwykłego człowieka.
„– Niewiele!” – zawoła Czytelnik. Cóż, chyba będzie miał rację. W końcu jasnowidzenie,
czytanie w myślach, leczenie dotykiem tak nam już spowszedniało – przez wielość literatury
traktującej o tych zjawiskach – że nie robią na nas większego wrażenia. Zastanówmy się
jednak nad prawdziwym sensem, nad prawdziwym znaczeniem tych słów i po namyśle
zapytajmy siebie samych: Czy to aby na pewno nic wielkiego?
Nie za darmo stawiano przecież Apolloniuszowi już za jego życia posągi w pogańskich
świątyniach. I chyba owcześni chrześcijanie nie bez powodu uznali owego człowieka za
sługę i za narzędzie szatana...
Apolloniusz z Tyany był bez wątpienia człowiekiem nietuzinkowym, w sposób jaskrawy
odróżniającym się od tła otoczenia – od ludzi na ogół zepsutych, rozpustników, żarłoków i
opojów. I pamiętajmy, że wówczas tłumy żądały i oczekiwały jednego: „Igrzysk i chleba”
(jak zawsze zresztą, ale to już mój cyniczny komentarz, za który – jeśli kogoś z czytających te
słowa uraziłem – proszę o wybaczenie.)
Tymczasem filozof, który w rozlicznych i długich podróżach, jakie odbywał po ziemiach
cesarstwa w poszukiwaniu mądrości, po poznaniu wszystkich ważniejszych szkół
filozoficznych, gdy w końcu przystał do neopitagorejczyków, stał się wiodącym surowe życie
ascetą, a przez to samo tak bardzo odróżniał się od reszty społeczeństwa.
I to zresztą zapewniało mu szacunek oraz podziw i to sprawiało, że dzięki temu znalazł
licznych uczniów i naśladowców.
Można domniemywać, iż jego ponadnaturalne zdolności były w y u c z o n e podczas
długich podróży do jakichś odległych krain. Czy wolno przypuszczać, że był to Daleki
Wschód? Być może, ale pewności nie ma i być nie może.
Po powrocie z odległych krain odwiedza Azję Mniejszą, potem Kretę, gdzie zjednuje sobie
stróżów publicznego kultu. W końcu wyrusza do Rzymu. Jednak w mieście cesarskim naraża
się imperatorowi Neronowi i musi ratować się ucieczką, później jednak udaje mu się oczyścić
z zarzutów i znów jest bezpieczny.
W jego wędrówkach sława niezwykłości rośnie do tego stopnia, że nie tylko lud prosty, ale
również możni tego świata poczynają uznawać go za boga.
W końcu za boga uznali go też i władcy Rzymu. Cesarz Karakalla wybudował
Apolloniuszowi z Tyany świątynię, a cesarz Aleksander Sewer stawiał mu posągi.
Tak naprawdę na temat nauki Apolloniusza z Tyany do naszych czasów – poza tym o
czym wspomniałem wcześniej – nic więcej nie dotrwało.
I – rzecz szczególna – mimo, iż przez współczesnych został ubóstwiony, to owi
współcześni nie zadbali, by prócz opisów niezwykłych mocy tego dziwnego człowieka,
zostawić nam rzetelnie i krytycznie spisany jego życiorys.
Ale tak już bywa.

Brak komentarzy: