Obserwatorzy

O wszystkim , co w życiu może być ważne.

Oldis Mikst TV

Zmień swoje życie

Grunt to pewność siebie

PIĘKNO ŚWIĄTYNI




Podeszli do Niego uczniowie, aby Mu pokazać budowle świątyni.
Lecz On rzekł do nich: Widzicie to wszystko? Zaprawdę, powiadam wam,
nie zosta­nie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony.
(Mt 24, 1-2)

Wyobraź sobie zgnuśniałego człowieka obrośnię­tego warstwami tłuszczu. Taki może stać się twój umysł — zgnuśniały, pokryty tłuszczem do tego stopnia, że stanie się zbyt tępy i leniwy, by myśleć, obserwować, badać i odkrywać. Gubi wrodzoną mu czujność, żywość i elastyczność i powoli zapada w sen. Rozejrzyj się wokół siebie, a zobaczysz, że większość ludzi ma właśnie taki umysł: stłumiony, ospały, chroniony warstwami tłuszczu, niechętny jakimkolwiek zakłóceniom czy pytaniom mogącym go obudzić.
Czym są owe warstwy? Każde przekonanie, które nosisz w sobie, etykietki, którymi naznaczyłeś ludzi i przedmioty, każde przyzwyczajenie i każde przy­wiązanie. Kiedy dorastałeś, twoi wychowawcy po­winni byli ci pomóc wydostać się z tych warstw i wy­zwolić twój umysł. Tymczasem społeczeństwo i twoja kultura, które największą wagę przywiązują do tych warstw, a nie do twego umysłu, nauczyły cię nawet ich nie zauważać, lecz uśpiły cię do tego stopnia, byś pozwolił innym ludziom — ekspertom: politykom, przedstawicielom kultury i religii — myśleć za cie­bie. Tak oto zostałeś przywalony ciężarem nie zno­szącego krytyki autorytetu i tradycji.
Spróbujmy przeanalizować jedną warstwę po dru­giej. Najpierw twoje przekonania. Jeśli jesteś komu­nistą albo kapitalistą, muzułmaninem albo Żydem, żyjesz naznaczony uprzedzeniami, a więc w sposób skrzywiony; istnieje bariera, warstwa tłuszczu po­między Rzeczywistością a tobą, gdyż nie dostrzegasz jej ani jej nie dotykasz w sposób bezpośredni.
Druga warstwa: twoje idee. Jeśli jesteś przywią­zany do pewnej opinii na temat jakiejś osoby, nie ko­chasz tej osoby, lecz pogląd, który masz na jej temat. Gdy widzisz, że ta osoba coś mówi albo gdy zacho­wuje się w określony sposób, od razu przyklejasz jej etykietkę: ona jest głupia albo on jest tępy, albo on jest okrutny, a ona jest zachwycająca itd. Tak więc masz już gotowy obraz, warstwę tłuszczu pomiędzy tobą i tą osobą. Kiedy spotkasz ją następnym razem, będziesz ją odbierał poprzez pryzmat opinii, jakie masz na jej temat, choćby ta osoba się w tym czasie zmieniła. Zauważ, jak patrzysz na większość zna­nych ci ludzi.
Trzecia warstwa: przyzwyczajenia. Przyzwyczaje­nie odgrywa zasadniczą rolę w życiu ludzkim. Czy bylibyśmy w stanie w ogóle chodzić, mówić czy pro­wadzić samochód, gdyby nie nasze przyzwyczajenia? Jednak przyzwyczajenia powinny się ograniczać do spraw czysto mechanicznych — nie powinny doty­czyć miłości i sposobu widzenia. Któż chciałby być kochany na mocy przyzwyczajenia? Czy siedziałeś kiedy nad brzegiem morza urzeczony majestatem i tajemnicą oceanu? Rybak patrzy każdego dnia na ocean i nie dostrzega jego wielkości. Dlaczego? Jest to otępiający wynik warstwy tłuszczu zwanej przyz­wyczajeniem. Masz wyrobione stałe pojęcia na temat rzeczy, które widzisz, i z chwilą gdy je spotkasz, wła­ściwie nie postrzegasz ich w zmieniającej się świeżości, ale jako ciągle te same mętne, tępe i nudne idee, do których doszedłeś siłą przyzwyczajenia. I to jest twój sposób postępowania z ludźmi i z przedmio­tami; tak właśnie się do nich odnosisz: nie ma tu świeżości, zaskoczenia nowością, ale ciągle ten sam rutynowo nudny stosunek wynikający z przyzwycza­jenia. Jesteś niezdolny do patrzenia w inny, bardziej twórczy sposób, gdyż wyrobiwszy w sobie taki właś­nie nawyk patrzenia na świat i na ludzi, możesz włą­czyć w twoim umyśle automatycznego pilota i pójść spać.
Czwarta warstwa: twoje przywiązania i twoje lęki. Tę warstwę można najłatwiej zobaczyć. Weźmy pod uwagę silne przywiązanie, lęk albo antypatię, które odczuwamy wobec kogoś lub czegoś — w mo­mencie, gdy kierujesz się takim odczuciem, przesta­jesz widzieć, jaka ta osoba lub rzecz jest naprawdę. Wystarczy, byś przypomniał sobie osoby, których nie lubisz, których się boisz, albo do których jesteś przy­wiązany, by zdać sobie sprawę, jak bardzo jest to prawdziwe.
Czy widzisz teraz, że znajdujesz się w więzieniu stworzonym przez wierzenia i tradycje twego społe­czeństwa i kultury, przez idee, uprzedzenia, przy­wiązania i lęki wynikające z twoich uprzednich do­świadczeń? Kolejne mury otaczają twoją więzienną celę, tak że wydaje się rzeczą prawie niemożliwą, byś mógł kiedykolwiek z niej wyjść i doświadczyć bogac­twa życia, miłości i wolności, które znajdują się da­leko poza więzienną fortecą. A jednak zadanie to jest nie tylko możliwe, ale w gruncie rzeczy łatwe, a na­wet zachwycające. Jak możesz się wydostać z twojej celi więziennej? Powinieneś zrobić cztery rzeczy: po pierwsze, zdać sobie sprawę, że jesteś otoczony mu­rami więziennymi, że twój umysł jest uśpiony. Większości nawet nie przychodzi to do głowy, tak więc żyją i umierają jako więźniowie. Większość łudzi sta­je się konformistami; dostosowują się do więziennego życia. Nieliczni stają się reformatorami; walczą o po­prawę warunków życia w więzieniu, o lepsze światło, lepszą wentylację. Niezmiernie rzadko pojawiają się buntownicy, rewolucjoniści, którzy rozwalają mury więzienia. Możesz stać się rewolucjonistą, jeśli mury więzienne staną się. dla ciebie sprawą najważniejszą.
Po drugie, przypatruj się murom. Spędzaj godzi­ny, przypatrując się własnym ideom, przyzwyczaje­niom, swoim przywiązaniem i lękom, nie osądzając ich ani ich nie potępiając. Przypatruj się im, a one runą.
Po trzecie, poświęć trochę czasu na obserwację lu­dzi i rzeczy wokół siebie. Przypatruj się, ale patrz rzeczywiście tak, jakbyś je widział po raz pierwszy; twarzy przyjaciela, liściom drzewa, ptakowi w locie, zachowaniu i gestom ludzi, których spotykasz. Zo­bacz ich znowu naprawdę takimi, jakimi w istocie są, bez tłumiącego i ogłupiającego działania twoich idei i przyzwyczajeń.
Czwarty i najważniejszy krok: usiądź spokojnie i obserwuj działanie twojego umysłu. Jest on żywym strumieniem myśli, uczuć i reakcji. Przyglądaj się te­mu wszystkiemu przez dłuższy czas tak, jak wpatru­jesz się w płynącą rzekę albo jak patrzysz na film. Po pewnym czasie będzie to dla ciebie o wiele bar­dziej pasjonujące niż przyglądanie się jakiejś rzece czy filmowi. A przede wszystkim odczujesz przypływ życia i coraz większe wyzwolenie. A poza tym, czy można to nazwać życiem, jeśli nie jesteś świadom swoich własnych myśli i odczuć? Mówi się, że życie bez samoświadomości nie jest nic warte. Nie można nawet nazywać go życiem; jest to mechaniczna egzystencja robota; sen, nieświadomość, śmierć; a przecież jest to coś, co ludzie nazywają ludzkim ży­ciem.
Tak więc patrz, obserwuj, pytaj, badaj, a twój umysł stanie się żywy i rozproszy warstwy tłuszczu; stanie się ostry, czujny i aktywny. Mury twego wię­zienia runą, tak że nie pozostanie kamień na kamie­niu ze świątyni i będziesz uszczęśliwiony, bo zoba­czysz rzeczy takimi, jakimi one są, doświadczysz bezpośrednio Rzeczywistości.

Brak komentarzy:

Archiwum bloga