Obserwatorzy

O wszystkim , co w życiu może być ważne.

Oldis Mikst TV

Zmień swoje życie

Grunt to pewność siebie

Pozwól, by twoja podświadomość wybrała to, co dla ciebie najlepsze


Musisz zdać sobie sprawę z tego, że w większości sytuacji nie masz po prostu możliwości, by rozpoznać i przeanalizować wszystkie życiowe zależności. Dlatego pragnąc nowego partnera,
nowej pracy czy nowego mieszkania, nie upieraj się, że to musi być absolutnie ta osoba, jedynie ta praca i tylko to mieszkanie. Będzie lepiej, jeśli będziesz sobie życzył tego, co dla ciebie najbardziej odpowiednie.
Zdaj się na swoją podświadomość, pozwól się jej poprowadzić. Ona już pomoże ci rozpoznać, co jest dla ciebie najkorzystniejsze. Jeśli będziesz się kierował jedynie racjonalnymi przesłankami, możesz popełnić pomyłkę i wybrać gorsze rozwiązanie.
Twój cel i jego wyobrażony obraz powinny być jasne i jednoznaczne, ale nie próbuj narzucać podświadomości – kierującej twoim postępowaniem – obrazu realizacji celu, nie podpowiadaj jej, w jaki sposób ma spełnić twoje życzenie, tym samym bowiem ograniczasz jej możliwości. Myśl i pragnij
najlepszego dla siebie związku, satysfakcjonującej pracy i odpowiedniego mieszkania.
Formułując życzenie w powyższy sposób, na pewno nie zaszkodzisz interesom innych ludzi i nie sprowadzisz na siebie niepożądanych skutków.

Nieuzasadnione życzenie

Pewien młody mężczyzna, urzędnik niższego szczebla musiał ożenić się ze swoją dziewczyną, ponieważ ta zaszła w ciążę. Nowożeńcy wynajęli niewielkie mieszkanie, na większe bowiem nie było ich stać, gdyż po urodzeniu dziecka żona zrezygnowała z pracy zawodowej. Żyli bardzo skromnie, na wiele rzeczy brakowało pieniędzy. Nie mieli nawet pralki i młoda matka musiała prać ręcznie całą bieliznę. Tymczasem marzeniem młodego ojca było posiadanie samochodu sportowego. Niestety, zakup taki znacznie
przekraczał aktualne możliwości finansowe urzędnika, jako że nawet za używany wóz żądano około dwudziestu tysięcy euro.
Gdy ów mężczyzna dowiedział się o „cudownym działaniu treningu umysłu, zapragnął – ignorując fakt, że jego rodzina ma znacznie ważniejsze potrzeby – pozbyć się starego volkswagena i uzyskać dwadzieścia tysięcy euro w gotówce. Zaczął pracować nad osiągnięciem celu. Przez kilka tygodni nic się nie działo. Mężczyzna dzień w dzień z uporem uprawiał trening umysłu, pragnąc z całych sił, by jego życzenie się spełniło.
Minął jakiś czas. Pewnego ranka, pokłóciwszy się z żoną, wyruszył wściekły do pracy. Jechał o wiele za szybko, wpadł w poślizg i uderzył w drzewo.
Zgodnie ze swym pragnieniem pozbył się starego volkswagena, ponieważ wskutek uderzenia samochód uległ całkowitemu zniszczeniu. Przy okazji o mało co mężczyzna nie stracił nogi, która zastała przygnieciona i niemal roztrzaskana. Doznał też poważnego urazu głowy. Tygodnie spędził w szpitalu, gdyż nogę trzeba było dwukrotnie operować. Po wyjściu ze szpitala przez długi czas nie mógł pracować.
Wypadek zdarzył się w drodze do pracy, więc firma przez cały okres leczenia wypłacała mu pensję. Wkrótce okazało się jednak, że powrót do zdrowia jest pozorny, a młody człowiek nie może już wykonywać swego zawodu. Agencja ubezpieczeniowa, uznając jego roszczenia, wypłaciła mu jednorazowe odszkodowanie w wysokości dwudziestu tysięcy euro! A zatem życzenie się spełniło. Ale czy ów młody mężczyzna pragnął jego spełnienia za taką cenę? Z pewnością nie!
Dlaczego tak się stało? Jaką naukę można wyciągnąć z powyższej historii? Odpowiedzi na te pytanie zdają się układać w logiczną całość. Aby unaocznić czytelnikowi pewne prawidłowości, dodatkowo
jeszcze uprościłem je.
- To, czego pragnął mężczyzna, było złe.
W jego sytuacji na pewno ważniejszym celem było nabycie większego mieszkania lub pralki.
- Jego życzenie miało charakter egoistyczny.
Naruszył zasadę „nikogo nie wolno ranić” ! Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za to, co zrobiliśmy, ale także za to, czego nie uczyniliśmy, choć powinniśmy byli !
- Samochód zjechał na pobocze.
W taki sposób los pokazał mu, że „zboczył” on z dobrej drogi. Uderzył w drzewo, znalazł się w konflikcie ze światem.
- Prawa noga mężczyzny została przygnieciona i uwięziona. Kolejny znak losu. Tak dalej nie możesz postępować! Idziesz w złym kierunku!
- Doznał wstrząsu mózgu.
Los „potrząsnął” nim. Co robisz? Zastanów się! Przemyśl i zmień swoje podejście do życia!
- Jechał z nadmierną szybkością.
Chciał mieć natychmiast sportowy samochód, chociaż było tyle ważniejszych potrzeb.
Mimo wszystko życzenie się spełniło. Wywołał przyczynę i oto miał skutki: tak jak tego pragnął, pozbył się samochodu, a firma ubezpieczeniowa wypłaciła mu dwadzieścia tysięcy marek gotówką.

Czy spełnienie twojego życzenia nie będzie oznaczało czyjejś krzywdy?

Kiedy już sformułujesz swój cel, musisz mieć pewność, że nie tylko będzie ci przyjemnie, kiedy go osiągniesz, ale że pragniesz jego spełnienia całym sercem i będziesz szczęśliwy.
Jeśli pragniesz osiągnąć swój cel tylko „trochę” , tylko „połową serca”. To nie znajdzie się w nim dość siły do urzeczywistnienia obrazu, jaki stworzyłeś w wyobraźni. Niezbędnym warunkiem urzeczywistnienia celu jest gorące pragnienie, aby ów się spełnił. Twoje życzenie powinno ciągle szturmować świadomość i podświadomość, tylko wtedy bowiem będzie miało wystarczający ładunek siły do realizacji. Na razie więc ponawiaj pytanie: czy naprawdę tego chcę? Czy powinienem tego chcieć?
Upewnij się, o ile to możliwe, czy spełnienie twego życzenia nikomu nie zaszkodzi albo czy nie naruszy istniejącej we wszechświecie harmonii. W zasadzie możesz żądać tylko tyle, ile jesteś w stanie osiągnąć bez wyrządzania szkody bliźnim i sobie samemu. Tego moralnego prawa nie wolno ci złamać.
Możesz, na przykład, pragnąć awansu zawodowego i zostania szefem działu w twojej firmie.
Życie znajdzie już sposób przeniesienia obecnego szefa na lepsze stanowisko, tak aby i on skorzystał na twoim rozwoju. Nie wolno ci jednak pragnąć zwolnienia szefa, żebyś ty mógł zająć jego miejsce. Takie życzenie byłoby nie tylko niemoralne, ale zaszkodziłoby tobie samemu. Kiedy naszymi egoistycznymi pragnieniami naruszamy porządek życia, gromadzi się w nas negatywna energia, w efekcie czego ściągamy na siebie różne fatalne wypadki. Według starohinduskiego pojęcia „karmy”, wszelkie zło trzeba „odpokutować”, aby móc współistnieć w harmonii ze światem.
Metoda treningu umysłu jest systemem samoregulującym się. Nie możemy jej nadużywać, a więc wykorzystywać do złych celów. Metoda nie działa, kiedy nasze życzenia są ewidentnie destrukcyjne. Poza tym życie zawsze znajdzie sposób, by uwidocznić nam spowodowaną przez nas dysharmonię i skłonić do jej naprawienia. Cokolwiek robimy, nigdy nie wolno nam naruszać porządku wszechświata.
Niestety, świadomie lub nieświadomie ciągle stwarzamy sytuacje krzywdzące bliźnich i, co za tym idzie, wyrządzające szkodę nam samym. Swoim postępowaniem zakłócamy porządek wszechświata i niejako automatycznie wywołujemy przyczyny późniejszych negatywnych skutków. Samolubne i bezwzględne wykorzystanie wyższych sił zawsze przyniesie nam szkodę. Nie oznacza to jednak wcale, że naszym celem nie mogą być dobra materialne. Siły stworzenia zawsze mogą nam pomóc w uzyskaniu takiego celu, choć najmądrzejszy użytek, jaki możemy z nich zrobić, to prosić je o wspieranie w rozwoju naszego umysłu i ducha, abyśmy stali się członkami społeczności jutra.
Istnieją zatem pragnienia dobre i złe. Błędem jest domagać się spełnienia życzeń oznaczających czyjąś krzywdę. Jeśli pragniesz osiągnąć cel kosztem bliźniego, bądź przygotowany, że niekoniecznie stanie się to, czego pragniesz.

Wybór celu

Jak wybrać cel? Jak ustalić, co jest najważniejsze?


Zanim spełni się twoje życzenie, musisz wiedzieć, czego właściwie sobie życzysz. Im wyraźniejszy jestobraz celu, tym większe szanse na spełnienie go w pożądanym kształcie. Dlatego „zakreśl mocną linią” kontury obrazu pragnienia i wypełnij go realistyczną treścią.
Pierwszy krok, jaki musisz zrobić, to uświadomić sobie wszystkie życzenia, cele i marzenia.
Wypisz je na oddzielnych karteczkach, a te następnie rozłóż przed sobą. Po kolei wybieraj kartki z mniej ważnymi celami. Odkładaj je na bok, na tej, którą weźmiesz do ręki jako ostatnią, będzie wypisane twoje najważniejsze życzenie.
Do tej pory siła twoich pragnień była rozproszona, od tej chwili zaczniesz się koncentrować na jednym życzeniu, na jednej sprawie. Zabierając energię z innych słabszych, mniej ważnych celów, będziesz mógł skupić ją całą na tym jednym.

Oczyść swoje stosunki z bliźnimi

Jeśli uważasz, że zawiniłeś w stosunku do kogoś, najlepiej wyjaśnij wszystko w szczerej rozmowie, aby uniknąć na przyszłość kolejnych niepotrzebnych napięć. Jeśli czujesz, że nie sprostasz bezpośredniej rozmowie, zadzwoń lub napisz list, tłumacząc całą sprawę. Byłoby jednak najlepiej, gdybyś zdobył się na odwagę i uporządkował sytuację, podejmując trud rozmowy w cztery oczy.
Wyjaśniając w ten sposób nieporozumienia z otaczającymi cię osobami, przyczyniasz się do likwidacji twego karmicznego „konta długów”.
Długi powinieneś zawsze zwracać w tej samej „walucie”, w jakiej zaciągnąłeś pożyczkę. Gdy masz dług materialny, musisz po prostu oddać pieniądze. Jedynie wtedy, kiedy twój wierzyciel jest nieosiągalny lub nie żyje, możesz wyrównać swój dług oddając go osobom trzecim. W takim przypadku należy przekazać pożyczoną sumę wraz z powstałymi odsetkami na przykład jakiejś organizacji charytatywnej.
Jeśli twoje stosunki z innym człowiekiem nie układają się, oględnie mówiąc, najlepiej, powinieneś wyjaśnić sytuację w rozmowie i doprowadzić do zgody. Jeżeli jesteś winien zamieszania w czyimś życiu uczuciowym, musisz w taktowny sposób, tak aby nie zranić tej osoby, wyjaśnić jej nieporozumienie i
usunąć wynikłe z niej napięcie.
Kiedy uda ci się wyrównać długi i zadośćuczynić wyrządzonym krzywdom, zrobisz duży krok w kierunku prawdziwej wolności.
Aby twoja świadomość, a więc także podświadomość mogły oczyścić się ze wszystkich negatywnych uczuć, to znaczy tych, które cię niszczą, nie wystarczy, że wyrównasz długi. Niezbędne jest
także, byś wybaczył wyrządzone ci krzywdy. Tak długo, jak będziesz pielęgnował w sobie poczucie krzywdy i domagał się jej naprawy, nie doświadczysz wewnętrznej wolności. Tego rodzaju uczucia są trucizną dla duszy.
Ażeby oczyścić swoją podświadomość, musisz wybaczyć swym bliźnim, życząc im wszelkiej pomyślności. Nie wolno ci uparcie trzymać się niskich uczuć, musisz je porzucić, z drugiej strony nie powinieneś stawiać innym zbyt wysokich wymagań. Jeśli czujesz, że tego rodzaju uczucia biorą nad tobą górę, spróbuj je zneutralizować za pomocą zmiany przeszłości, i tym samym uwolnić się od nich.


Ćwiczenie 1: zmiana przeszłości


1. Rozluźnij się najbardziej, jak potrafisz!
Przyjrzyj się w duchu wydarzeniom mijającego dnia, licząc od momentu przebudzenia do chwili
obecnej. Zadaj sobie podstawowe pytania: Kiedy i gdzie zrobiłem lub powiedziałem coś, co nie odpowiada mojemu wewnętrznemu kryterium wartości? Czy zaistniała sytuacja pozostawiła we
mnie poczucie braku harmonii, czy może nie zrobiłem czegoś, co powinienem był zrobić?


2. Jeśli stawiasz sobie tego rodzaju zarzuty, przeżyj w duchu całą sytuację jeszcze raz, ale zmień ją, niech teraz wszystko wydarzy się tak, jak byś chciał. Usłysz słowa, jakie powinieneś był wypowiedzieć, przyjrzyj się sobie zachowującemu się zgodnie z twoim życzeniem. Zachowuj się w swej wyobraźni tak, jak od tej pory chciałbyś postępować, czyli w gruncie rzeczy tak, jak od
siebie oczekujesz.


3. Musisz utożsamić się z wyobrażoną sytuacją i sobą w nowej roli. Całym sercem zaakceptuj tę idealną wersję wydarzeń! Nasyć wyobrażony obraz uczuciem radości, poczuj niezłomną pewność, że następnym razem postąpisz dokładnie tak, jak zachowałeś się w wyobraźni.

Napraw w wyobraźni błędy przeszłości

Jeśli stwierdzasz, że w ważnej sytuacji zachowujesz się nie tak, jak byś tego pragnął, natychmiast wyciągnij z tego wnioski i skoryguj swoje postępowanie. Jeśli zaś sytuacja już się zdarzyła, a ty dochodzisz do przekonania, że zachowałeś się niezgodnie z twoimi planami czy życzeniami, możesz po fakcie skorygować swoje działanie. Uczynisz to w wyobraźni za pomocą „zmiany przeszłości”.
Podświadomość zapamiętuje wszystko, co jej podsuwamy, i nie rozróżnia doświadczeń zebranych rzeczywiście od tych jedynie wyobrażonych. Dlatego tak wielkie znaczenie ma opanowanie technik
wizualizacyjno-imaginacyjnych i nauka „przeprogramowywania” treści zawartych w podświadomym Ja.
Jeśli w określonej sytuacji coś ci nie wyszło, musisz najpierw się zastanowić, jak, twoim zdaniem, powinien wyglądać stan idealny. Następnie skoncentruj się na obrazie sytuacji upragnionej. Wyobraź ją sobie ze szczegółami, plastycznie, jak najwyraźniej. W ten sposób od nowa zaprogramujesz swoją
podświadomość. Podasz jej program idealnej reakcji czy postępowania. Programowaniu stanu idealnego powinno towarzyszyć silne zaangażowanie emocjonalne. Harmonia myśli i uczuć ma ogromne znaczenie.
Jeśli obrazu pomyślnego wydarzenia nie będą wspomagały twoje szczere uczucia, podświadomość nie przyjmie zadanej sugestii, ponieważ w nią nie uwierzy.
Kiedy będziesz poprawiać błędy przeszłego postępowania używając powyższej techniki, podświadomość, reagująca niejako niezależnie i sterująca twoim zachowaniem, zacznie z biegiem czasu każdą niepożądaną reakcję zastępować taką, jakiej byś pragnął. „Zaprogramuje się” na sytuacje, które przebiegły optymalnie bądź na planie fizycznym, bądź miały pozytywny przebieg w twojej wyobraźni. Aby wywrzeć wrażenie na podświadomości, trzeba ją stale zapewniać o naszej radości i zadowoleniu, a więc o uczuciach, jakie przeżywamy, kiedy nasze sprawy przebiegają, tak jak tego pragniemy.
Wyrób w sobie nawyk dokonywania co wieczór przed zaśnięciem przeglądu tego, co ci się przydarzyło w ciągu dnia. Zbadaj swoje zachowanie, i jeśli dojdziesz do wniosku, że powinieneś był
zareagować inaczej, przeżyj w wyobraźni całą sytuację, nadając jej pożądany przebieg i rezultat. W ten sposób twoje reakcje zaczną się stopniowo zmieniać zgodnie z tym, co uznałeś dla siebie za najpomyślniejsze.

Psychologiczne uwarunkowania działania prowadzącego do sukcesu

Uwolnij się od poczucia winy


Przeszkodą na drodze do celu mogą stać się niezapłacone długi. Długi oznaczają brak harmonii, a brak harmonii jest nie do pogodzenia ze stanem wewnętrznej równowagi, do którego będziesz dążył, jeśli pragniesz osiągnąć swój cel. Dlatego też, zanim wkroczysz na ścieżkę duchowego rozwoju, powinieneś wyrównać wszelkie rachunki. Musisz spłacić swoje długi zarówno te wymierne materialnie, jak i te wymagające zadośćuczynienia na płaszczyźnie moralnej. Dopiero kiedy zostawisz za sobą przeszłość i staniesz się wolny, możesz wyruszyć w podróż do nowego celu.
Żaden bank nie udzieli kredytu komuś, kto wbrew zawartej umowie nie zapłacił swoich starych długów. Być może uznasz to za twardy warunek, ale jego spełnienie wyjdzie ci tylko na dobre. Dopóki bowiem nie pozbędziesz się dawnych nawyków i nie naprawisz błędów przeszłości, nie będziesz w stanie rozpocząć czegoś zupełnie nowego, ponieważ duchowo nie jesteś do tego przygotowany.
Istnieją różne rodzaje długów do spłacenia i win do odkupienia. Najpierw chciałbym zwrócić twoją uwagę na specjalny rodzaj długu czy też winy, mianowicie na tak zwane poczucie winy. Jeśli cierpisz z powodu poczucia winy, powinieneś zdać sobie sprawę z tego, że prawie na pewno dręczysz się niepotrzebnie. Każdemu z nas zdarzało się popełniać błędy, bo zabrakło nam umiejętności czy nie zrozumieliśmy danej sytuacji. Naprawdę winien jesteś dopiero wtedy, kiedy dopuściłeś się błędu z całą świadomością lub jeśli celowo coś zaniedbałeś. Jeżeli dążysz do zrozumienia swojej sytuacji życiowej i urzeczywistnienia podstawionego celu, nie trać energii na bezsensowne obwinianie się. Spróbuj uczciwie odpowiedzieć na następujące pytania:
- Czy rzeczywiście robię wszystko, co w mojej mocy, czy może mógłbym zrobić więcej?
- Czy żyję w konflikcie? Jeśli tak, to dlaczego?
- Dlaczego nie rozwiązuję mojego konfliktu? (Lepiej niech zaboli raz na zakończenie, niż miałoby boleć bez końca.)
Jeśli, na przykład, zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, a mimo to przyjaźń, małżeństwo czy związek, w którym żyjemy, stały się dla nas jedynie z trudem dźwiganym ciężarem, należy podjąć decyzję o rozstaniu. Napisano wprawdzie: „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza”, ale czy to wina Pana Boga, że kiedyś podjęliśmy złą decyzję?!
Twoim zadaniem jest zrozumieć, co należy zrobić, i bezzwłocznie to uczynić. Wstępując na ścieżkę duchowego rozwoju, powinieneś też zdać sobie sprawę z niedoskonałości zarówno twojej, jak i twoich bliźnich.
Musisz nauczyć się akceptować siebie takim, jakim jesteś. Jeśli bowiem nie potrafisz kochać siebie i nie uważasz się za osobę godną miłości, nie możesz oczekiwać jej od innych. Nie stawiaj sobie wymagań, którym nie będziesz mógł sprostać. Pozostań otwarty na krytyczne uwagi, ale pamiętaj, że za swoje decyzje odpowiadasz sam przed sobą. Jesteśmy na tej ziemi po to, by się rozwijać i uczyć. Przede wszystkim więc musisz wyciągnąć wnioski z własnych doświadczeń i błędów.
Jeśli popełniłeś błąd, miej odwagę przyznać się do tego, i niech to będzie dla ciebie lekcją na przyszłość. Twoim obowiązkiem wobec samego siebie jest uznać winę i umieścić ją tam, gdzie jej miejsce, to znaczy w przeszłości. Skończ więc z obwinianiem się, „udziel sobie rozgrzeszenia” i zapomnij o tym, co było. Niech sprawy przeszłe odejdą w przeszłość !
Musisz sobie uświadomić, że pielęgnując w sobie poczucie winy, podsycasz tylko tlące się w twej podświadomości zarzewie konfliktu i tracisz cenne siły. Kiedy zaś zdusisz konflikt w zarodku, odzyskasz energię, którą do tej pory marnowałeś. Poczujesz się wolny i lekki, tak jakby rzeczywiście „kamień spadł ci z serca”. Odnajdziesz w sobie siłę i nabierzesz ochoty, aby zwrócić się ku innym sprawom i zacząć od nowa. Nie na darmo tak wielkie znaczenie przywiązuje się do wewnętrznego oczyszczenia. Każdy z nas, dobrze wie, co znaczy doznać uczucia ulgi i radości po zrobieniu czegoś, co nie było miłe, ale konieczne, na przykład po napisaniu długo odkładanego listu albo złożeniu nieprzyjemnej wizyty. Uczyniliśmy to, bo tak należało, teraz możemy cieszyć się dobroczynnym działaniem spokoju !
Nie istnieje obiektywne kryterium oceny twojej winy. Jej miarą jest raczej to, co sam o niej myślisz i co przesłałeś swojej podświadomości. Jeśli nie potrafisz odesłać do przeszłości spraw związanych z popełnionym błędem, ryzykujesz, że twoje poczucie winy przerodzi się w kompleks. Do uwolnienia się od kompleksu winy nie wystarczy odwoływanie się do rozsądku i poddanie rzeczowej analizie, tego co się stało. Będziesz musiał przekonać swoją podświadomość, że nie ponosisz winy albo ,że uczyniłeś wszystko, aby odkupić zło. Jedynie w ten sposób powstrzymasz twoje podświadome Ja przed typową dla niego reakcją, czyli samoudręczeniem i wymierzeniem kary.
Usunięcie głęboko zakorzenionych kompleksów czy blokad wymaga oczywiście czasu. Nie oczekujmy, że usunie je jednorazowe „ posiedzenie”, to znaczy jedna rozmowa z podświadomością. Takie rozmowy trzeba będzie powtarzać, stosując odpowiednie techniki postępowania.
Aby pozbyć się kompleksu, trzeba poświęcić podświadomemu Ja dość dużo cierpliwości i uwagi.
Konieczne jest codzienne powtarzanie zdań o pozytywnej treści, tzw. afirmacji. Najlepiej, jeśli podświadomość otrzyma je w postaci pozytywnych obrazów sytuacji wraz ze wszystkimi dobrymi uczuciami, jakie w nas wywołały: radości, wdzięczności, miłości.
Bardzo ważną techniką wspomagającą i przyspieszającą proces duchowego oczyszczenia jest konsekwentne ćwiczenie „zmiany przeszłości”. Na czym polega ta technika, wyjaśnę w najbliższych postach. W procesie „zmiany przeszłości” ulega wymazaniu energetyczny ładunek negatywnego obrazu wspomnień i zostają zatrzymane jego fatalne konsekwencje.

Najważniejsze uwagi dotyczące stosowania treningu umysłu

Być może zetknąłeś się już kiedyś z określonymi metodami kształtowania życia, takimi jak pozytywne myślenie czy trening autogenny. Wszystkie te metody wyrażają tę samą prawdę i opierają się na tych samych duchowych prawach. Każda z nich jednak zawiera coś dla siebie charakterystycznego, jakąś
„perełkę”, technikę rozwoju duchowego szczególnie skuteczną i pomocną.
Zebrawszy „perełki” poszczególnych systemów, zbudowaliśmy z nich metodę treningu umysłu.
Jak ją stosować praktycznie – dowiesz się z kolejnych postów tej publikacji. Poniżej podaję jej ogólny
zarys.
Sesja treningu umysłu trwa w pierwszej fazie ćwiczeń przeciętnie około trzydziestu minut. Przy regularnym uprawianiu ćwiczeń zdolność koncentracji i rozluźniania szybko wzrasta, wtedy cały cykl medytacyjny trwa znacznie krócej. W drugiej fazie uczenia się metody wystarczy już ćwiczyć dziennie około piętnastu minut. Jeśli jednak odczuwasz potrzebę dłuższych medytacji, zawsze możesz je przedłużyć.
Oto dziesięć kroków, które powinieneś przejść podczas swoich codziennych spotkań z samym sobą. Zachowaj podaną kolejność! Dokładne wyjaśnienia dotyczące wykonania i celu poszczególnych
kroków znajdziesz w następnych postach.


KROK PIERWSZY: Zastanów się, co jest twoim celem, czego naprawdę najbardziej pragniesz.
Co chciałbyś osiągnąć? Odłóż na bok wszelkie negatywne wyobrażenia i sprawy, które mogłyby przeszkadzać w realizacji celu. Myśl wyłącznie o swoim celu! Upewnij się, czy realizując swój cel, nie wyrządzisz nikomu krzywdy. Kiedy ustaliłeś już ze sobą, co jest twoim celem, musisz nadać swemu pragnieniu trwałą i zdecydowaną formę duchową. Powinieneś zatem:
- nadać swemu celowi postać życzenia.
- Wytworzyć w wyobraźni bardzo dokładny obraz upragnionej przez ciebie sytuacji.
- Przeżyć w duchu z całą intensywnością uczucie radości, tak jakby twój cel właśnie został osiągnięty.


KROK DRUGI: Wyznacz sobie miejsce i czas codziennych ćwiczeń!
Przemyśl, w jakim miejscu i o jakiej porze będziesz mógł najlepiej ćwiczyć. Zadbaj o to, by nikt ci nie przeszkadzał.


KROK TRZECI: Przyjmij właściwą pozycję ciała!
Optymalną pozycją do uprawiania treningu umysłu jest pozycja siedząca z rękami opartymi na udach. Możesz też przyjąć inne pozycje.


KROK CZWARTY: Rozluźnij się fizycznie i duchowo!
Kiedy już przybrałeś odpowiednią pozycję, powinieneś się całkowicie odprężyć i skierować całą uwagę na swój cel.


KROK PIĄTY: Wyłącz się, myśl o celu!
Uwolnij się od myśli nie mających związku z twoim życzeniem i skoncentruj się na celu.


KROK SZÓSTY: Zwróć uwagę na właściwą technikę oddychania!
Oddychaj głęboko i rytmicznie, przyjmując z powietrza i gromadząc w sobie kosmiczną energię (pranę). Kroki 4,5,6 przedstawiłem oddzielnie, aby zobrazować dokładny przebieg ćwiczenia, w rzeczywistości stanowią one całość.


KROK SIÓDMY: Osiągnij „poziom twórczej świadomości”!
Poziom ten osiągniesz, kiedy znajdziesz się w stanie głębokiego rozluźnienia, mając obniżone poczucie świadomości zewnętrznej. Kiedy funkcjonujesz na poziomie wyższej (twórczej) świadomości,
twój mózg pracuje na obniżonej częstotliwości.


KROK ÓSMY: Poszukaj „miejsca wewnętrznej przemiany”!
Także kroki 7 i 8 stanowią jedność. Do „miejsca wewnętrznej przemiany” możesz się udać, kiedy znajdziesz się w stanie głębokiego rozluźnienia, przy obniżonym poczuciu świadomości zewnętrznej. Na tym poziomie umysłu wytworzysz w swej wyobraźni określone obrazy (łąkę, górę), które będą ci potrzebne, byś mógł ujrzeć zachodzące w tobie procesy duchowe.


KROK DZIEWIĄTY: Napełnij wyobrażony obraz energią witalną i nasyć uczuciem radości!
Wypowiedz w myślach formułkę życzenia i przywołaj w wyobraźni obraz spełnionego celu.
Napełnij go siłą witalną energii kosmicznej (prana). Obudź w sobie uczucie radości, tak jakby twój cel właśnie się spełnił.


KROK DZIESIĄTY: Musisz całkowicie zaakceptować wyobrażony obraz twego celu.
Gdy obraz twego celu wraz z formułką stwierdzającą, że życzenie zostało spełnione, głęboko zapadnie w twoją podświadomość, całym sobą przyjmij i zaakceptuj nową sytuację (spełnienie celu).
Zobacz ją i poczuj ją, tak jakby już powstała na planie rzeczywistym.
Stale przywołuj obraz twego celu w słowach i obrazie!
Ciągłe wywoływanie celu spowoduje, że twoja podświadomość dobrze go zapamięta. W ten sposób wzniesiesz fundament pod spełnienie twego pragnienia także na planie rzeczywistym. Teraz pozostaje ci tylko niezachwianie wierzyć w realizację pragnienia. Żyj wiarą i oczekiwaniem spełnienia!


KROK DWUNASTY: Nie wznoś niepotrzebnych barier na drodze do spełnienia twego celu, działaj!
Oczywiste jest, że nie osiągniesz celu, jeśli nie będziesz działał. Nie zaniedbuj więc konkretnego działania. Twoja podświadomość będzie twoim najlepszym przewodnikiem. I pamiętaj: ani na chwilę nie wolno ci wątpić w urzeczywistnienie celu!
Oto w dużym skrócie najważniejsze kroki treningu umysłu.
Szczegółowy opis i wszelkie potrzebne wyjaśnienia znajdziesz w kolejnych postach mojej publikacji.
Zanim jednak przystąpisz do ćwiczeń, powinieneś odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest twoim celem i czy jest to cel bliski, czy odległy. Musisz sam ze sobą ustalić, nad jakim celem będziesz pracował.
Przed rozpoczęciem treningu umysłu chciałbym cię też zapoznać z pewnymi prawami psychologicznymi, których znajomość jest niezbędna do optymalnego wykorzystania opracowanych przeze mnie technik kształtowania życia.

Zbierzesz to, co zasiałeś

Życie jest swego rodzaju surowcem. Duchowa siła życia nie ma własnej woli, własnego napędu.
Po prostu jest do dyspozycji. Dopiero nasza wola, nasze życzenia, cele, idee, wreszcie siła naszych myśli nadają jej kierunek, wyznaczają cel, w którym się ona objawia i spełnia. Ziemia sama z siebie nie daje plonów, wpierw trzeba zasiać ziarno. Zostaliśmy powołani, aby pracować nadupiększeniem „ogrodu” nauczyć się wyobrażać sobie nasze pragnienia i zmieniać je w rzeczywistość.
Wielu ludzi z wielkim poświęceniem uprawia przydomowe ogródki, dbając, aby kwiaty i krzewy do siebie pasowały i wzajemnie sobie nie przeszkadzały. Niestety, naszemu własnemu życiu nie poświęcamy tyle wysiłku, w przeważającej większości „ogrodów życia” panuje bałagan: rośliny posadzone są byle jak, obok róż rosną chwasty, niektóre krzewy i kwiaty marnieją, bo ich nie nawożono i nie nawadniano, inne z kolei plenią się we wszystkich możliwych miejscach.
Kiedy zakładamy ogród, wszystko jest w naszym ręku, to my nadajemy mu kształt i określony porządek. Jeśli chcemy mieć goździki, będziemy się nimi cieszyć, jeśli zasiejemy nasiona goździków.
Nawet dziecko rozumie tę prostą zależność, ale tylko nieliczni dorośli wiedzą, że te same zależności występują w życiu. Jeśli pragniesz określonej rzeczy, stanu, sytuacji, musisz zasiać odpowiednie nasienie.
Kiedy to zrobisz, otrzymasz plon i będzie to nieuchronna kolej rzeczy, a nie jedynie prawdopodobieństwo.
Nigdy z nasienia róży nie wyrośnie goździk, dobrze o tym wiemy. Natura działa według planu, który sam narysowałeś, już teraz więc wykorzystaj rządzące nią prawa.
Życie przejawia się w wielkości współdziałających ze sobą sił. Siły te biorą się z jednego źródła, które jedni nazywają „losem”, inni samym „życiem” jeszcze inni po prostu „Bogiem”.
Nie nazwa jednak jest ważna. Chodzi o to, abyśmy zrozumieli, że te siły chcą działać z naszej inspiracji, chcą być naszymi wyrazicielami, a mówiąc dokładnie, już się nimi stały i ciągle są, choć większość z nas nie korzysta z nich w sposób świadomy. Można się tego jednak nauczyć; zadaniem tej publikacji jest uświadomić ci, czytelniku, jakim prawom podlegają owe siły i jak możesz je wykorzystać dla swoich celów.
Jednym z cudów natury jest to, że z kawałka węgla może z biegiem czasu powstać diament. Aby się tak jednak stało, niezbędne są szczególne warunki; nie wystarczy cierpliwe czekanie, ponieważ nie każdy kawałek węgla musi okazać się diamentem. W każdym jednak tkwi ów zalążek możliwości, każdy może stać się diamentem w sprzyjających okolicznościach. Naszym zadaniem jest rozpoznać te okoliczności i poddać surowiec życia obróbce, to znaczy z pomocą tkwiących w każdym z nas zdolności duchowych przekształcić surowy kawałek węgla w prawdziwy diament. Środki do uzyskania diamentu znajdziesz w kolejnych postach, lecz nikt nie zdejmie z ciebie ciężaru pracy, sam musisz ją wykonać, a najlepszym momentem do jej rozpoczęcia jest t e r a z.

Wyciągnij wnioski z popełnionych błędów

Nie złość się na siebie z powodu błędów popełnionych w przeszłości, nie zadręczaj myślami o tym ,co mogłoby być. Zadbaj raczej o to, żeby teraz stało się to, czego potrzebujesz! Przygotuj grunt i zasiej ziarno pod uprawę, którą zbierzesz jutro. Nasze życie bowiem można przyrównać do ogrodu: każda myśl i każde uczucie są nasieniem, które zapada głęboko w ziemię. Nasienie kiełkuje, wyrasta roślina. Jakie będą jej owoce, zależy od tego, co posialiśmy i jak dbaliśmy o nią podczas jej wzrostu. Pamiętaj, tylko ty decydujesz o tym, co zostanie zasiane, wyłącznie ty sam, tak jest teraz i tak będzie zawsze! Na nic się nie zda rozpamiętywanie błędów przeszłości. Nie zmienisz tego, co zdarzyło się kiedyś, natomiast możesz wyciągnąć naukę z popełnionych błędów.
Życie to ciągłe uczenie się ! Musisz zdać sobie sprawę z tego, że każdy problem, który pojawia się na twej drodze, jest jedynie zadaniem do rozwiązania. Z biegiem czasu zrozumiesz, że wszelkie życiowe egzaminy i doświadczenia posunęły cię kawałek dalej na drodze rozwoju. Trudności, jakie napotykałeś i napotykasz, służą twojemu doskonaleniu, bądź pewien, iż każdą z nich można pokonać, że każda jest wyzwaniem, abyś poszukał optymalnego rozwiązania. Uwierz mi, los konfrontował cię jedynie z tymi
zadaniami, które byłeś w stanie rozwiązać, a klucz do ich rozwiązania nosiłeś i nadal nosisz w sobie.
Rozejrzyj się wokół siebie, spójrz na swoje życie, a stwierdzisz, że warunki, w jakich żyjesz, dokładnie odpowiadają temu, jaki jesteś w środku, jakie jest twoje wnętrze. Twe uczucia, upodabnia, niechęci, wyobrażenia, poglądy i przekonania znajdują odzwierciedlenie w twoim położeniu życiowym. To, jak żyjemy i jak nam się wiedzie, nie jest sprawą przypadku, wszystko spowodowaliśmy sami swoim postępowaniem. Myśli, uczucia i zachowanie decydują o jakości życia. Człowiek odnoszący sukcesy
najpierw odnosi je w swoich myślach; nie koncentruje się na brakach, ale na celu, do którego dąży; jego myśli krążą wokół rozwiązania. Natomiast ktoś komu się wyraźnie nie szczęści, najprawdopodobniej zamknął sobie drogę do powodzenia, rzucając na nią kłody w postaci obaw, lęków i ograniczeń.

Świadome kształtowanie życia – klucz do sukcesu

Być może na początku trudno ci będzie zaakceptować proponowany przeze mnie sposób myślenia, jeśli się jednak nie zniechęcisz i nie porzucisz lektury, twoja wytrwałość – jak to zwykle w życiu bywa – zostanie nagrodzona. Pierwszą rzeczą, jakiej musisz się bezwzględnie nauczyć, to zacząć myśleć o tym, że jesteś stworzony do sukcesu i myśl o sukcesie musi stać się dla ciebie czymś najbardziej naturalnym na świecie.
Od zaraz powinieneś wykreślić ze swego słownika określenie takie jak „życiowy cios” czy „pech”.
Jeśli bowiem zrozumiałeś, że wszystkie twoje problemy wzięły się z fałszywych nawyków myślowych zrozumiesz także, że klucz do ich rozwiązania nosisz w sobie. To ty jesteś kluczem do sukcesu swego
życia! Dlatego nie czekaj na tzw. korzystne okoliczności czy też na pomoc innych, gdyż czekanie i łudzenie się nadzieją to w rzeczywistości odsuwanie od siebie odpowiedzialności. Wszystkie możliwości masz teraz, wystarczy tylko je rozpoznać i zacząć działać.
W każdej minucie naszego życia wywołujemy przyczyny, które później dają skutki, takie jak szczęście bądź cierpienie, pomyślność lub choroba, krótko mówiąc, objawiają się nam jako los.
Najczęściej powodujemy je nieświadomie. Ponieważ jednak to jakość naszych myśli i odpowiadających im uczuć decyduje o naszym „losie”, najpierw musimy się nauczyć kontrolować myśli i uczucia, jeśli chcemy świadomie kształtować swoje życie.
Wszyscy przyzwyczailiśmy się do zachowań według raz wyuczonych programów czy schematów i lekkomyślnie godzimy się, aby te złe nawyki i przesądy kierowały naszym życiem. Ponieważ o tym, jak
postępujemy, decydują nasze wewnętrzne kryteria oraz stopień wiedzy, jaką każdorazowo dysponujemy, w pierwszej kolejności musimy nauczyć się zacząć żyć, a zatem myśleć i czuć w sposób świadomy.
Dopiero wtedy, gdy w każdej sekundzie naszego istnienia będziemy świadomie nań wpływać i kształtować według własnych pragnień, możemy powiedzieć o sobie, że staliśmy się ludźmi prawdziwie
wolnymi. Już teraz powinieneś rozpoznać w swym życiu duchowym i uczuciowym wszystko, co negatywne i destrukcyjne, a więc gniew, nienawiść, zazdrość, poczucie winy, i czym prędzej uwolnić się od tych szkodliwych emocji. Negatywne uczucia są bowiem barierami, które odgradzają nas od sukcesu. Gdy potraktujemy nasze życie jak wielkie zadanie, a na tak zwane wypadki losowe nie będziemy odpowiadać jedynie negacją, lecz śmiałym i ufnym działaniem, będzie to oznaczało, że zrobiliśmy krok ku duchowej
wolności.
Lektura moich postów wskaże ci, czytelniku, jak skutecznie przygotowywać problemy i wreszcie, jak urzeczywistniać marzenia. Poza tym dowiesz się także, jak wyleczyć się z choroby, jeśli już na nią zapadłeś, podpowiem ci też, jak możesz zachować zdrowie, jak osiągnąć pomyślność i dobrobyt.
Dobrobyt zresztą jest czymś więcej niż tylko posiadaniem dostatecznej ilości pieniędzy do zaspokajania swoich pragnień, ponieważ rzeczy najważniejszych i tak się nie da kupić. Dobrobyt oznacza, że wszystko w naszym życiu „dobrze się dzieje”, że mamy odpowiedniego partnera, odpowiednich przyjaciół, że nasza praca sprawia nam radość i satysfakcję, że mieszkamy w odpowiednim miejscu, ciesząc się z tego, co mamy i nie unikamy okazji do złożenia światu podziękowania za otrzymane dary.
Dziękujemy pomagając naszym bliźnim, społeczności, w której żyjemy, i czynimy tak według naszych sił i możliwości. Oto pełnia życia i najtrafniejsza definicja dobrobytu.
Istotnym warunkiem, który musi być spełniony, abyśmy mogli doświadczyć powodzenia w życiu, jest przekonanie, że jesteśmy warci sukcesu. Każdy z nas urodził się po to, aby być szczęśliwy i osiągać sukcesy. To nieprawda, że istnieją ludzie od urodzenia przeznaczeni do zaznawania nieszczęść czy też pomyślności „pechowcy” i „szczęściarze”. Bogactwo świata jest do dyspozycji nas wszystkich, ofiarowuje się nam codziennie . Jeśli to zrozumiałeś, przekonasz się także, że świat w każdej minucie podsuwa ci setki okazji i możliwości osiągnięcia powodzenia.
Jeśli otworzysz się wewnętrznie i staniesz się świadom tkwiącej w tobie siły, a przy tym im częściej będziesz się nią posługiwał, tym częściej będą ci się zdarzać różne nieprawdopodobne „przypadki” , których normalnie nigdy byś się nie spodziewał.
Dla niektórych spośród moich czytelników istotne jest, czy moje wywody mają jakąś podstawę naukową.
Otóż istnienie praw przyrody też nie od razu zostało potwierdzone, prawda nie istnieje dlatego, że została udowodniona. Albo coś jest prawdą, albo nie jest! Rzeczywistość zawsze wyprzedzała odkrycia naukowców. Prawo ciążenia funkcjonowało już przedtem, zanim Izaak Newton odkrył jego istnienie.
Nie ma sensu spierać się o to, czy opisane przeze mnie prawa duchowe istnieją czy też ich nie ma, ponieważ każdego dnia doświadczamy ich działania, choć najczęściej dzieje się to poza naszą świadomością.
Ktoś kiedyś powiedział, że na ziemi musiałby panować niewyobrażalny chaos, gdyby prawa przyrody zaczęły działać dopiero od momentu, kiedy ich istnienie zostało potwierdzone przez człowieka.
Prawa działają zatem także wtedy, gdy o nich nie wiemy, zasadniczo wszelkie obszary naszego życia są podporządkowane pewnym regułom i prawidłowościom. Cały wszechświat zorganizowany jest wedle określonego porządku, działającego zawsze i wszędzie. Nie bez przyczyny starogreckie słowo „kosmos” w języku niemieckim tłumaczone jest jako „porządek”, a dokładniej „porządek świata”. Słowo „kosmos” oznacza zatem, że wszystko w życiu toczy się w ramach określonych reguł i bez nich nie byłoby w stanie funkcjonować. Wszystko na tym świecie ma sens i swoje zadanie.
Zadaniem życiowym każdego z nas jest dalszy rozwój, zbieranie doświadczeń i spożytkowanie danych nam zdolności Doskonalenie naszych zdolności uwarunkowane jest gotowością uczenia się przez
całe nasze życie. Dopiero kiedy uświadomimy sobie, że „żyć” znaczy przede wszystkim „uczyć się”, wypełniamy nasze zadanie.
Jeśli dotąd nie zdawaliśmy sobie sprawy z celu naszego istnienia, to zacznijmy żyć teraz z pełną świadomością zadań, jakie mamy do wykonania. Wprawdzie to, co dotąd przeżyliśmy, nauczyło nas niejednego, ale życie zawsze zaczyna się teraz, właśnie t e r a z, i w tej chwili musimy nastawić kurs naszego życiowego statku na przyszłość!
Proces tworzenia nie został zakończony. Trwa nieprzerwanie, gdyż każda z naszych myśli jest aktem twórczym. Wszyscy jesteśmy powołani, by być współtwórcami. Nasze myśli nadają kształt twórczej energii, która później objawia się w naszym życiu jako stan lub zdarzenie.

Ty sam możesz decydować o swoim losie

To, co postrzegamy jako materiał i formę, w rzeczywistości jest tylko energią, ponieważ wszystko, co istnieje, jest koniec końców, czystą energią. Nauka dowiodła tego w ostatnich dziesięcioleciach, a mędrcy tego świata zawsze o tym wiedzieli. Dlatego nie znajdziemy niczego, co nie byłoby energią.
Są nią myśli, uczucia, materia, wszystko składa się z tej samej elementarnej energii.
Zrozumieliśmy zatem, dlaczego, mając do dyspozycji tylko siłę myśli, możemy wpływać na naszą osobowość, na warunki naszego życia, a nawet zmieniać i nadawać pożądany bieg wydarzeniom pozornie od nas niezależnym. Każda energia wywołuje zmiany w najbliższym otoczeniu. Jeśli więc skoncentrujesz siłę myśli na jednym celu, prędzej czy później musisz go osiągnąć.
Jednakże z niczego nic nie powstanie, tak brzmi prawo natury. Kto nic nie robi, niczego nie osiągnie. I odwrotnie; każda, nawet „niewielka” akcja, każde działanie muszą wywołać równoważną, odpowiadającą im reakcję. W kosmosie nie marnuje się żadna energia. A zatem każda myśl jest także „akcją”, wyzwalającą określoną odpowiedź twego otoczenia i wywierająca wpływ na twój los. Kiedy uświadomisz sobie te zależności, zrozumiesz, jak nieskończenie potężne siły tkwią w każdym z nas, niestety siły nie tylko twórcze i pozytywne, lecz także destrukcyjne. Jesteśmy na ziemi po to, aby działać, nawet Biblia mówi: „Uczyńcie ziemię podległą sobie!”
Oczywiście nie znaczy to, że mamy poddać ziemię bezwzględnej eksploatacji, przeciwnie, chodzi o to, byśmy rozsądnie gospodarzyli jej zasobami, pozostawiając ją następnym pokoleniom lepszą i piękniejszą. Zadaniem każdego z nas z osobna zaś jest zająć się tą częścią stworzenia, która jest nam najbliższa, a więc zająć się sobą. To nie życie bowiem stawia nas przed problemami i trudnościami, lecz nasza niewiedza i nieświadomość. Kiedy jednak nauczymy się wykorzystywać nasze zdolności, pobudzając do działania uśpioną w nas potężną moc, zrozumiemy wówczas, co znaczy być człowiekiem twórczym.
Naturalnie nie wystarczy tylko wiedzieć o tym wszystkim i z aprobatą potakiwać głową. Rzecz w tym, żebyś nowo zdobytą wiedzę zamienił w czyn, dopiero wtedy odniesiesz z niej prawdziwą korzyść.
To, co piszę, powinieneś poddać praktycznemu sprawdzianowi. Niewiele zyskasz, jeśli poprzestaniesz wyłącznie na lekturze. Kiedy zaś zaczniesz stosować zaproponowane przeze mnie metody w codziennym życiu, sam się przekonasz, w jak nieprawdopodobnym stopniu możesz wpływać na swój los za pomocą myśli, woli i czynów.
Jeśli naprawdę chcesz odnieść w życiu sukces, musisz najpierw zastanowić się nad swoimi myślowymi nawykami i sposobami zachowania. Jeżeli do tej pory nie doświadczyłeś upragnionego sukcesu, oznacza to, że powinieneś się gruntownie zmienić, aby także twoje życie stało się inne.
Kto pragnie uzyskać określone skutki, musi najpierw sprowokować odpowiednie przyczyny.
Dopiero kiedy odnajdziesz w sobie gotowość rozwijania sił afirmujących życie, będziesz rzeczywiście mógł sam decydować o swoim losie. Dokonanie tej niezbędnej zmiany w twoim wewnętrznym nastawieniu może początkowo sprawiać ci sporo trudności i okazać się uciążliwe, lecz jest to warunek konieczny. Zdaj sobie sprawę z tego, że tej publikacji nie wolno ci tylko przeczytać, a potem zapomnieć. Jeśli naprawdę pragniesz, aby twe życie zmieniło się na lepsze, nie możesz zgadzać się na rozwiązania połowiczne, musisz zaangażować wszystkie siły, jedynie w ten sposób uzyskasz optymalny rezultat.
Wszystko, czego ci potrzeba, aby uczynić życie jak najpomyślniejszym, nosisz w sobie. Nauka dowiodła, że człowiek wykorzystuje jedynie ułamek swoich możliwości umysłowych. Nie znaczy to jednak, że tak musi pozostać. Trening umysłu, który chcę ci zaproponować, pomoże ci obudzić i spożytkować drzemiące w tobie zdolności. Moja metoda nie wymaga od ciebie niczego poza gorącym pragnieniem i mocnym przekonaniem, że jesteś gotów sam kształtować swój los, odnieść sukces i być szczęśliwym.
Pamiętaj, że na drodze do sukcesu życie zawsze będzie po twojej stronie. W przyszłości, jeśli tylko będziesz przestrzegał reguł postępowania składających się na moją metodę, przekonasz się, że właściwe rzeczy będą się działy we właściwym czasie. Ale tylko ty będziesz odpowiedzialny za swój sukces! Prawa życia zaczną pracować na twoją korzyść, jeśli im na to pozwolisz; jedno z tych praw mówi bowiem, że człowiek sam kształtuje swoją rzeczywistość.
Fakt, że jesteśmy zdolni pragnąć sukcesu, wierzyć weń, oczekiwać i wreszcie go przyjąć, otwiera przed nami nieskończone możliwości, Już w Biblii powiedziano: „Wszystko, o co się modlicie i prosicie, wierzcie mi, otrzymaliście już teraz” . Będziesz zdumiony, stwierdziwszy, że to siła twej wiary doprowadziła cię do osiągnięcia najbardziej upragnionego celu. A przecież znasz tę odwieczną mądrość o wierze, która przenosi góry. Jednak dopiero wtedy, kiedy wewnętrznie przyjmiemy i zaakceptujemy tę prawdę, będziemy w stanie sobie pomóc.
W różnych postach zamieszczę opisy ćwiczeń, abyś mógł sprawdzić w praktyce to, co przeczytałeś i czego się nauczyłeś. Tu i ówdzie znajdziesz opis interesującego eksperymentu, zasadniczo jednak wybieram takie ćwiczenia, które bezpośrednio mogą cię doprowadzić do osiągnięcia określonych celów i pragnień.
Mam nadzieję, że skorzystasz z okazji i już w czasie lektury zaczniesz zmieniać swoje negatywne nastawienie do życia, zastępując je nowym, pozytywnym. W tym celu będziesz musiał od czasu do czasu przerwać czytanie i skoncentrować się na wykonaniu ćwiczenia. Jeśli będziesz to robił przepełniony wiarą w jego sens, możesz być pewien, że gdy skończysz lekturę tej publikacji, twój los będzie już w twoich rękach i znajdziesz się na drodze prowadzącej do celu.

Wspaniałość służby

Jeśli to prawda, że ludzie mogą się rozwijać, poszerzać swoje możliwości, skakać wyżej, biegać szybciej i komponować coraz lepszą muzykę, to znaczy, że ostateczne przywództwo musi mieć cechy służby, ponieważ wtedy wychowuje się zwolenników, którzy prześcigają mistrzów.
Sprinterzy zostaną trenerami i będą uczyli innych sportowców, jak bić nowe rekordy. Urzędnicy będą zatrudniać pracowników i inspirować ich tak, że ci być może zostaną w przyszłości ich zwierzchnikami.
Niełatwo zaakceptować taką rolę przywódcy, a często bywa wręcz, że gdy człowiek wejdzie na sam szczyt, wciąga drabinę za sobą. Nie potrafi tolerować ambicji ludzi młodych i każdego podwładnego traktuje jak potencjalnego rywala. Tacy ludzie pazurami trzymają się swoich organizacji jak najdłużej i zamiast wychowywać następców, uparcie walczą z konkurencją. To jest głupi sposób przewodzenia innym, wszak od zagłady oddziela człowieka zawsze tylko jedno pokolenie.
W mojej praktyce często spotykam rodziców, którzy rywalizują z własnymi dziećmi, gdy te próbują uzyskać niezależność. Lecz kiedy syn próbuje pokazać ojcu, że jest silniejszy, to przecież nie jest to tylko zdrowa rywalizacja - to również chęć sprawienia ojcu przyjemności i odpłacenia się za lata wychowania i nauki. Z ciepłymi uczuciami wspominam lata, gdy dorastałem i w pewnym momencie zacząłem dorównywać ojcu siłą.
Pamiętam dobrze, że ojciec nie czuł się pokonany, gdy zacząłem przenosić rzeczy dla niego za ciężkie. On był ze mnie dumny i z uśmiechem opowiadał matce przy stole, jakiego silnego ma syna. Wspominam te wydarzenia z takim uczuciem, ponieważ są przykładem najlepszego przywództwa - przywództwa, które od podległych osób oczekuje wszystkiego, co najlepsze, które sięga w dół i podciąga ich wyżej, a potem stara się wepchnąć jeszcze wyżej.
Warto przyjrzeć się sile związku między pokoleniami, obserwując własne dzieci. Pewnego dnia zeszłego lata ze szpitala dziecięcego w Los Angeles zatelefonowała do mnie córka. Całe popołudnie spędziła ze swoim prawie dwuletnim synkiem na oddziale intensywnej terapii, asystując przy różnorodnych badaniach. Szlochała, mówiąc: „Zatrzymują go, bo myślą że ma zapalenie opon mózgowych".
Popędziliśmy do szpitala i szukaliśmy piętro po piętrze. Gdy w końcu wypatrzyliśmy ją na końcu długiego korytarza, ujrzałem coś, co zostanie w mej pamięci do końca życia. Sharon niosła w ramionach nieprzytomnego Christophera, jego ręce i nogi zwisały bezwładnie. Palce u rąk i nóg miał jeszcze sine. Po jednej stronie szła babcia, trzymając butelkę z kroplówką, a po drugiej pielęgniarka z kartą w ręku. Gdy ujrzałem, jak ta grupka maszeruje w naszą stronę, w jednej chwili zmieszały się we mnie wszystkie najwspanialsze uczucia - miłość, lojalność, strach, intymność oraz instynkt obronny. Ale najwspanialsza była świadomość, że po latach, w których my byliśmy rodzicami, teraz moja córka przejęła tę samą rolę. Teraz ona podejmowała decyzje i opiekowała się swoim maluchem, a ja mogłem się tylko przyglądać.
W czasie, gdy Chris wracał do zdrowia, ja obserwowałem oddanie Sharon dla syna, widziałem, jak przez dwadzieścia cztery godziny na dobę ślęczy przy szpitalnym łóżku, i w pewnym momencie stwierdziłem, że ta młoda kobieta ma olbrzymi instynkt macierzyński.
Chociaż, na co dzień taka delikatna, gdy było trzeba, potrafiła być dzielna i bronić malca jak niedźwiedzica. Sharon, która jeszcze nie tak dawno temu była drobniutką istotką o kręconych włoskach i której dorosłe życie chwilami zbaczało z właściwej drogi, teraz miała pewność, że jej syn musi żyć, że ona musi zapewnić mu możliwie najlepszą opiekę lekarską i że nie może się tak stać, by pewnej nocy obudził się i nie zastał jej obok siebie. Oto moja malutka córeczka, tak bardzo pewna, że jej dziecko będzie żyło, iż dosłownie nie dała mu umrzeć.
To wszystko przypomniało mi pewne zdanie: dobry przywódca stara się służyć innym, nie oczekując służenia jemu. Poświęcenie rodzica dla dziecka - kombinacja ochrony i wypychania z gniazda -jest streszczeniem przywództwa i najlepszym przykładem inspirowania bez manipulacji.
Ta właśnie relacja odzwierciedla zależność między Bogiem i człowiekiem. Bóg jest naszym Ojcem - miłującym, poganiającym, broniącym i nauczającym rodzicem.
Dbającemu o dzieci rodzicowi, idealistycznemu nauczycielowi czy prężnemu dyrektorowi nie zawsze łatwo okazywać tolerancję dla tych, którymi kieruje. Ludzie są czasem mniej ambitni niż my sami, bywają mniej pewni siebie, a nawet mniej uzdolnieni. Oni są tak jak my mieszaniną zła i dobra. Ale jeśli potrafimy wyciągnąć rękę i wydobyć z nich to, co w nich najlepsze -jeśli tak jak Vince Lombardi zmobilizujemy ich, żeby dali z siebie dodatkowo 10 % - to postarają się o to bardziej dla nas niż dla kogokolwiek innego na świecie i osiągną nadzwyczajne wyniki. Te
dodatkowe 10 % może zadecydować o zwycięstwie.

Ludzki potencjał

Stary irlandzki kapłan był wiernym wyznawcą Chrystusa nie tylko w swojej roli sługi, ale również w prezentowanej postawie podczas rozmów z chłopcem ujawnił jeszcze inną Chrystusową cnotę, o której wspominaliśmy juz parokrotnie zdecydowany optymizm wobec rasy ludzkiej.
Jednym z ponurych aspektów współczesnego pesymizmu ludzi, którzy mają nieść pomoc innym, jest cyniczny, zimny sąd o ludziach w ogóle. Gdy człowiek zajmuje się potrzebującymi, tymi, którzy mają problemy, może z łatwością wpaść w pułapkę, jeśli założy, że ludzie nie chcą wydostać się ze swego nieszczęścia, że wszyscy dalej chcą być pasożytami.
Taka podejrzliwość jest niepotrzebna. Spytano kiedyś pewnego dyrektora hotelu, ilu z jego klientów jest oszustami „Może ćwierć procent" - odparł. Gdyby chodziło o 10 procent, społeczeństwo wpadłoby w poważne tarapaty. Kupno na raty, a nawet wypisywanie i przyjmowanie zwykłych czeków byłoby niemożliwe. Gdyby zaś w grę wchodziło 25 procent, nastąpiłaby prawdziwa społeczna eksplozja. A więc niezbitym faktem jest, że możemy ufać innym ludziom.
Wspaniałą cechą Biblii jest to, że nie patrzy na świat, jakby wszystko w nim było piękne i raz na zawsze dobre. Tragedia, cierpienie i podłość naprawdę istnieją i żadne spojrzenie na świat nie jest właściwe, jeśli nie bierze pod uwagę tego, co amerykański pisarz i żeglarz Herman Melville nazwał „czernią rzeczy". Niemniej jednak Biblia mówi, że ludzie są Bożym stworzeniem. Nasz egocentryzm często zakłóca to stworzenie, chociaż ludzie posiadają nadaną im przez Boga godność i dobroć, „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz?" — zastanawia się psalmista — „Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś" (Ps 8, 5 -6).
Patrząc na inwalidę można spytać, „Dlaczego Bóg dopuszcza, że ktoś jest głuchy albo ślepy?".
Ale można też spojrzeć na Helen Keller, jej wspaniałego ducha, jej wielką miłość i cudowne osiągnięcia. Gdy otrzymała honorowy tytuł naukowy w dziedzinie prawa na uniwersytecie w Glasgow, powiedziała tak „Oto znak, że milczenie i ciemność nie muszą hamować postępu nieśmiertelnego ludzkiego ducha". Trzeba, zatem przyznać, że musi istnieć wspaniały Bóg, żeby taka wielkość była możliwa.

Władza - użycie i nadużycie

Z wiekiem zbyt łatwo pozbywamy się ideałów z lat młodości, wycofujemy się we własny świat i wiedząc, jak czerpać z władzy korzyści, zaczynamy manipulować otaczającymi nas ludźmi. Z książek uczących manipulacji można by stworzyć całą bibliotekę. Poradniki typu „Zwycięstwo przez zastraszenie", „Jak zdobyć przewagę" czy „Jak postawić na swoim" sprzedają się w milionach egzemplarzy w tej epoce egoistycznej filozofii. Dlatego bardzo łatwo zacząć traktować otaczających nas ludzi jak narzędzia, jak roboty, których wartość mierzy się pieniędzmi lub władzą albo i jednym, i drugim.
Ale wydano również mądrą książkę autorstwa Roberta K.Greenleafa, emerytowanego dyrektora działu badań nad zarządzaniem w firmie American Telephone and Telegraph. Badania Greenleafa wykazują, że człowiek egoistyczny, manipulujący innymi nigdy nie osiąga sukcesu.
Już tytuł książki Greenleafa jest wymowny: Servant Leadership: A Journey into the Naturę of Legitimate Power and Greatness (Przywódca - pomocnik. Podróż w naturę prawowitej władzy i wielkości). Greenleaf dowodzi, że „być samotnym szefem na szczycie piramidy to rzecz nienormalna i demoralizująca. Kiedy ktoś przenosi się na szczyt piramidy, przestaje mieć kolegów, zostają tylko podwładni".
Greenleaf nie traci czasu na prezentowanie modelu alternatywnego. Od razu stwierdza stanowczo, że ludzie na wysokich stanowiskach muszą przyjąć postawę sługi. Ci, którzy w interesach odnieśli największe sukcesy, wiedzą, co to znaczy. Kiedy A. W. Clausen prowadził Bank of America, żartował sobie mówiąc, że poświęca 60% swego czasu na planowanie, drugie 60% ludziom, a resztę wszystkim innym obowiązkom. W dzisiejszych czasach szybkiego postępu technicznego łatwo zapomnieć, że niepowodzenie lub sukces w znacznej mierze zależy od tego, czy będziemy pomagali innym. Gdy Zoltan Merszei odszedł z Dow Chemical na stanowisko prezesa firmy Occidental Petroleum, na jednego z dyrektorów , wziął ze sobą kolegę z Dow i tak wyjaśnił swoją decyzję: „Ron zgadza się z moją filozofią, że w interesach najważniejsi są ludzie. Technologia znajduje się na drugim, odległym miejscu".
Największą satysfakcję osiągamy wtedy, gdy pomagamy innym w rozwoju, uczymy, jak osiągać sukces. Największe zadowolenie czujemy wtedy, gdy zorganizujemy grupę ludzi, którzy wzajemnie pobudzają swój entuzjazm. Taka idea przywództwa nie jest oczywiście nowa. Kiedy Jezus mówił swoim uczniom o tym, jak mają przewodzić innym, ostrzegał, żeby nie sprawowali władzy nad ludźmi, tak jak to robili współcześni im rządzący. Nakłaniał, żeby szli do doskonałości na samym końcu, jako „słudzy wszystkich" (Mk 9, 35). „Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć" (Mk 10, 45).
Zanim w niedalekiej przeszłości wygłosiłem kilka uwag podczas pewnej konferencji medycznej w Monterey w stanie Kalifornia, spotkałem doktora Arthura Tayengco, który urodził się na Filipinach w średnio zamożnej rodzinie. Można się było spodziewać, że Arthur sam będzie prowadził całkiem przeciętne życie, gdyby nie to, że w szkole podstawowej, do której uczęszczał, uczył ksiądz redemptorysta, ojciec Ian Madigan, Irlandczyk o serdecznym uśmiechu i płonących światłem oczach, który zainteresował się małym chłopcem. „Nie wiem, co bym teraz robił, gdyby ojciec Madigan nie zauważył mnie i nie porozmawiał ze mną o moich możliwościach" - powiada dr Tayengco.
Dwa lata temu Tayengco odbył ważną pielgrzymkę. Ksiądz przeszedł na emeryturę i wrócił do swojej ojczyzny, więc znany obecnie lekarz pojechał tam razem z żoną, by odwiedzić starzejącego się człowieka. „Po prostu czułem nieodpartą potrzebę, chciałem powiedzieć, ile mu zawdzięczam — stwierdził dr Tayengco. — Bo nie sposób przecenić wpływu, jaki wywiera tego pokroju nauczyciel".

Pomagaj innym w rozwoju i uczyń z tego największą radość swego życia

Nasze biura znajdują się na najwyższym piętrze budynku i kiedy siedzę przy oknie, czekając na następnego pacjenta, zastanawiam się często nad uzdrawianiem ludzi w ogóle, a w szczególności nad osobowością tych, którzy niosą innym tę właśnie uzdrowicielską pomoc.
Wielu moich pacjentów to lekarze, nauczyciele i pracownicy społeczni, którzy czują się przytłoczeni i przeciążeni pracą. Jest tylu potrzebujących, powiadają, każdy ma tyle problemów, i chociaż starają się wszystkim pomagać - i tak zostaje jeszcze wielu, którzy zupełnie sobie nie radzą.
Gdy na Pacyfiku szaleje sztorm, przed moim oknem pojawia się czasem mewa szukająca schronienia nad lądem, z wdziękiem unosząc się w prądach powietrza. Moi pacjenci też uciekają od sztormów. Ich ideały legły w gruzach i teraz nie są pewni, czy w ogóle potrafią komuś pomóc. Pewien duchowny wypowiedział kiedyś następujące smutne zdanie:
Gdy zdecydowałem się na duszpasterstwo, myślałem, że uratuję cały ten świat i wszystkich ludzi. Ale to było dawno temu. Dzisiaj mam bardziej pesymistyczne podejście do każdego, kto myśli podobnie, i mój cel jest bardzo klarowny: ja chcę tylko przetrwać.
We współczesnym żargonie taką postawę określa się mianem wypalenia. Ludzie przestali wierzyć w ludzi. Dawne nadzieje na niesienie pomocy innym i ulgi w cierpieniu ustąpiły miejsca pesymizmowi. Teraz nie są nawet pewni, czy w ogóle wierzą w Boga.
Gdy po kilku takich rozmowach w moim gabinecie atmosfera gęstnieje od rozpaczy, często wracam myślami do Szwecji w okresie wojny i opowieści o pomocniku tokarza, protestancie Johanie Erikssonie. Chociaż nigdy nie poznałem go osobiście, wydaje mi się, że dobrze go znam, bo jego córka Dagny Svensson przez wiele lat kierowała naszym biurem.
W roku 1939 do Szwecji przywożono liczne transporty żydowskich dzieci. Niektóre w wieku trzech, może czterech lat, wysypywały się z pociągu bez żadnego dobytku. Miały tylko duże tabliczki na szyi z wypisanym miastem pochodzenia, nazwiskiem i wiekiem. Dzieci były wychudzone i blade, miały wielkie, zapadnięte brązowe oczy. Z ich smutnego spojrzenia widać było wyraźnie, że widziały już niejedno i że doświadczyły okrucieństwa, jakiego większość ludzi nigdy nie zazna w życiu.
Szwedzkie rodziny brały te dzieci „na okres wojny", chociaż niewielu wierzyło w pogłoski, że wojna nie potrwa długo. Jednym ze Szwedów, którzy otworzyli drzwi swojego domu, był Johan Eriksson. Wiedział, co znaczy niedostatek - w wieku dwudziestu ośmiu lat został wdowcem z czwórką dzieci. Teraz był mężczyzną w średnim wieku i część dzieci opuściła go już, by żyć własnym życiem. Lecz kiedy Johan dowiedział się, że przerażony dziewięcioletni Rolf szuka domu, zareagował jak zupełnie młody człowiek. W ten sposób żydowski chłopiec zaczął przystosowywać się do zwyczajów surowego, protestanckiego szwedzkiego domu. Z początku, gdy ktoś głośno zapukał do drzwi, a z dworu dobiegały głosy, chłopiec o zapadniętych oczach wskakiwał do szafy i zakrywał głowę. Na szczęście w domu Erikssona otoczony był ciepłem i miłością. Wkrótce zaczął przybierać na wadze, jego spojrzenie ożyło i w końcu znowu zaczął się śmiać.
Kiedy inwazja hitlerowska zdawała się nieunikniona, mężczyźni w warsztacie powiedzieli Johanowi tak:, „Gdy wejdzie Hitler, będziesz miał kłopoty przez tego żydowskiego chłopaka.
Przyjdą i zabiorą go". Na ogół uprzejmy Szwed odpowiedział z zaciśniętymi zębami: „Nie zabiorą go, chyba, że po moim trupie". I co ciekawe, Johan równie stanowczo bronił Rolfa przed swoimi własnymi braćmi w wierze. Gdy inni parafianie zasugerowali, żeby spróbował nawrócić chłopca, Johan znowu zacisnął zęby. Rząd szwedzki zagwarantował, że dzieci zostaną przy swojej religii, i chociaż Johan zabierał małego Rolfa do kościoła razem ze swoją rodziną, pilnował, żeby chłopiec kultywował tradycje żydowskie i żeby, gdy nadejdzie właściwy czas, w pełni przygotowany mógł celebrować swoje Bar Miewa. Po zakończeniu wojny, Johan chciał zwrócić żydowskim rodzicom ich syna, którego wychowywał w miarę możliwości najbliżej w jego tradycji.
Lecz kiedy wojna się skończyła, rzeczywistość okazała się inna. Rodzice Rolfa zaginęli gdzieś w Europie jak miliony innych Żydów. Pewnego dnia przyniesiono kopertę bez znaczka.
W środku znajdowała się pospiesznie skreślona wiadomość, że więcej do niego nie napiszą i że Rolf nigdy nie może zapomnieć tego, co zrobiła dla niego jego szwedzka rodzina.
I Rolf nie zapomniał. Gdy dorósł, wyjechał do Sztokholmu, gdzie całkiem nieźle zaczął sobie radzić w interesach. Ale okropne doświadczenia z czasów dzieciństwa odezwały się i pewnego dnia umysł go zawiódł. Rodzina mówiła Johanowi Erikssonowi, że już dość zrobił dla Rolfa, a władze domagały się zgody na zamknięcie młodego człowieka w zakładzie psychiatrycznym, ponieważ uważano, że jest niebezpieczny. Johan nie przystał na żadną z tych propozycji. „Jego miejsce jest tutaj - powiedział zwyczajnie. - Tu jest jego dom". I tak Rolf wrócił do niewielkiej miejscowości Amal. Spokojny, solidny Szwed znowu się nim zajął. Pielęgnował Rolfa przez cały rok, do czasu, gdy jego umysł uspokoił się i wrócił do normy.
Później życie Rolfa biegło właściwie bez zakłóceń. Ożenił się, miał dzieci, założył własną firmę i bardzo się wzbogacił. Ale nigdy nie zapomniał człowieka, który przed laty obdarzył go bezinteresowną miłością. Kiedy Johan się postarzał i zniedołężniał, tych dwóch mężczyzn połączyły jeszcze silniejsze więzy. Gdy Johan był chory lub potrzebował Rolfa, ten po prostu wsiadał do pociągu i jechał przez pół Szwecji, żeby resztę weekendu spędzić z człowiekiem, który stał się dla niego ojcem. A kiedy Johan leżał na łożu śmierci, wszystkie dzieci pospieszyły do rodzinnego domu, ale i tak wszyscy wiedzieli, kto będzie pierwszy - Rolf.
Często wracam myślami do opowieści o Johanie i Rolfie, gdy dzielę wątpliwości i rozpacz moich kolegów po fachu. Powód jest prosty: nawet gdyby Johan Eriksson nie osiągnął w swoim długim życiu nic godnego uwagi, to i tak warto było żyć ze świadomością, że jest się schronieniem dla drugiego człowieka. Gdy z powodu innych ludzi zniechęcamy się do pracy, powinniśmy zaszyć się w jakimś zacisznym miejscu i pomyśleć: nie ma na świecie bardziej szlachetnego zajęcia niż niesienie pomocy drugiemu człowiekowi, pomaganie mu w dojściu do sukcesu.

Odświeżanie umiejętności inspirowania

Powiedzieliśmy już sobie, że charyzmat zależy bardziej od postawy niż od umiejętności.
Powyższe łączy się z regularnym odświeżaniem umiejętności inspiratora. Jeśli to prawda, że jakość ducha ma istotne znaczenie dla osiągnięcia celu przywódcy, to własna motywacja musi mieć absolutne pierwszeństwo.
Skąd inspirator bierze motywację do działania? Oto kilka sugestii:
1.Współpracuj z pozytywnie nastawionymi, osiągającymi sukcesy ludźmi. W niektórych przypadkach trzeba nabrać dystansu do pesymistów, którzy tylko pogrążają otaczających ich ludzi. Od czasu do czasu musisz spędzić trochę czasu w towarzystwie tych, którzy cię inspirują, tych, którzy pobudzają twoje myślenie, odświeżają spojrzenie na rzeczywistość i podsycają twoje marzenia. „Jeśli postanowiłeś osiągnąć sukces — powiada Patricia Fripp — musisz mieć kontakt z ludźmi zorientowanymi na sukces".
2. Rozważaj pomysły, jakie przychodzą ci do głowy, bowiem, jak mawiają ludzie pracujący przy komputerach: „śmieci wpadły, śmieci wypadły". Jeśli będziesz zapełniał umysł odpadkami i
mało ważnymi rzeczami, najprawdopodobniej nigdy nie zostaniesz prawdziwym inspiratorem.
Może będziesz musiał rzadziej oglądać telewizję, słuchać mniej wiadomości, a zamiast tego sięgać po dobre książki. Aktorka Helen
Hayes powiedziała tak: „Liczymy, że poeci, filozofowie i dramatopisarze pokażą nam wyraźnie to, czego my szukamy po omacku. Oni dają nam siłę i balsam, jakich w sobie nie znajdujemy. Gdy tylko czuję, że nie starcza mi odwagi, uciekam do nich. Oni dają mi mądrość akceptacji, wolę i siłę parcia do przodu".
3. Korzystaj z bogactwa informacji osiągalnych na niedrogich CD.
Wspaniałość tych nagrań polega na tym, że nie tylko słucha się myśli wielkich ludzi, ale jakby przebywa w ich obecności - słuchając ich głosu, można nawiązać łączność z ich osobowością,
energią i entuzjazmem. Więc podczas jazdy samochodem zamiast słuchać sączących się z radia bzdur, słuchaj inspirujących wypowiedzi ludzi sukcesu. Dzięki temu twój nastrój na pewno się
polepszy. Badania przeprowadzone na University of Southern California dowodzą, że jeśli mieszkasz w wielkim mieście i co roku przejeżdżasz samochodem piętnaście tysięcy kilometrów, to w ciągu trzech lat jesteś w stanie zdobyć wiedzę równą dwuletnim studiom.
Bierz udział w seminariach i innych zajęciach. Warto przejechać kilkaset kilometrów i wydać nawet większą sumę, żeby posłuchać mądrych ludzi i poznać inne osoby o równie wysokiej jak twoja motywacji. Współczesny system seminariów przypomina średniowieczny, przemieszczający się uniwersytet, ale można na nim zdobyć naprawdę doskonałą wiedzę.
5. Prowadź dziennik. Zapisuj w nim swoje cele i odbyte podróże duchowe. Dobry dziennik jest czymś zupełnie innym niż pamiętnik. Nie opisuje się w nim wydarzeń poszczególnych dni, lecz raczej odruchy i działanie własnej duszy.
Na koniec powiem, że umiejętność inspirującego przywództwa jest wewnętrzną cechą ducha.
A do tego potrzeba ludzi, którzy - jak trafnie ujął to Emerson -„żyją z największej głębi swojej istoty". Ta duchowość nie spada na nas niespodziewanie. Pojawia się stopniowo dzięki uporczywym studiom i stałej trosce.
Staraj się własną motywację utrzymywać na wysokim poziomie.


"Miłość to owoc każdej pory roku,
więc zawsze jest w zasięgu ręki".


(Matka Teresa z Kalkuty)