Obserwatorzy

O wszystkim , co w życiu może być ważne.

Oldis Mikst TV

Zmień swoje życie

Grunt to pewność siebie

Inspirator jako marzyciel

Spotykamy się czasem z opinią, że czasy silnych przywódców bezpowrotnie minęły i że wkrótce normą stanie się japoński model zarządzania, w którym ludzie są ujednoliceni, a indywidualność przywódcy zminimalizowana.
Od Japończyków można się wiele nauczyć, ale przynajmniej na Zachodzie większość ludzi szuka odważnych przywódców, którzy potrafią wytyczyć cel, podjąć decyzję, a potem przed
otaczającymi ich ludźmi roztoczyć swoją wizję przyszłości.
W pewien ciepły wieczór w kwietniu 1961 roku John F. Kennedy zebrał swoich doradców, żeby zastanowić się nad wyzwaniem rzuconym przez Rosjan. Dwa dni wcześniej Jurij Gagarin
jako pierwszy człowiek znalazł się na orbicie okołoziemskiej. Kennedy miał wówczas czterdzieści trzy lata, a sprawiał wrażenie trzydziestolatka. Jako człowiek nieposiadający wiedzy
technicznej słuchał, jak specjaliści nakreślają dziesięcioletni plan wyścigu, który choć miał kosztować czterdzieści miliardów dolarów, nie gwarantował, że Amerykanie pierwsi wylądują
na Księżycu. Kennedy, zupełnie jak nastolatek, założył nogę na krawędź stołu, podłubał palcami przy odklejonej podeszwie buta, przeczesał dłonią włosy i zakończył spotkanie z zaciśniętymi
zębami.
Kwadrans później rozesłał następującą wiadomość: „Lecimy na Księżyc".
Hugh Sidey, korespondent „Time'a", wspominając tamten wieczór, mówi: To niebyła konieczność o znaczeniu militarnym. Ani społeczeństwo, ani Kongres nie domagały się tak wielkiego wysiłku. W umyśle Kennedy'ego stało się coś szczególnego. Może
odezwał się charakter spoglądającego w przyszłość poety, a może na myśl o wyścigu zbudziła się w nim jego irlandzka bojowość. W każdym razie wiemy na pewno, że w ciągu kilkunastu minut
John Kennedy podjął ostateczną decyzję, iż zabierze cały naród w pokojową i twórczą podróż, o jakiej świat nigdy jeszcze nie marzył.
Dobry inspirator chętnie myśli i działa równie odważnie - nakreśla cele daleko wyprzedzające zamysły grupy. A ponieważ bardzo niewielu ludzi ośmiela się myśleć w kategoriach wielkości i ryzykować na wypadek niepowodzenia, człowiek, który się na to zdecyduje, z pewnością znajdzie zwolenników. Goethe mawiał tak:, „ Co możesz zrobić lub, o czym pomarzyć - zaczynaj! W śmiałości geniusz, potęga i magia ".
Każdy z nas zna ludzi, którzy dużo mówią, ale nic nie robią. Spotyka się bezużytecznych idealistów, którzy są tak zajęci układaniem wielkich planów, że po drodze nie mają czasu na
realizację mniejszych celów. Źle się dzieje, gdy sny na jawie zastępują ciężką pracę. Różnica jest wyraźna: dobry przywódca marzy i myśli na większą skalę, ale jednocześnie jest zdecydowany
pracować, by stopniowo przybliżać sukces. Na przykład Kennedy nie rzucał słów na wiatr.
Udowodnił, że potrafi wytyczyć i osiągnąć cel. Używał nóg równie skutecznie jak ust. Kiedy taki człowiek zaczyna opowiadać o wspaniałych planach, ludzie go słuchają.
Zdolność snucia wspaniałych planów, myślenia w kategoriach wielkości wcale nie jest niezwykłą cechą. Większość z nas często to robi. Zwłaszcza jako dzieci marzymy o wielkich osiągnięciach. Nie ma wątpliwości, że jednym z powodów, dla których Jezus zachęcał nas, abyśmy byli podobni do dzieci, jest to, że dzieci lubią marzyć. Umysł dziecka jest jak ekran, na którym ogląda ono same wspaniałe sukcesy.
Ta umiejętność, którą Jezus podziwiał w dzieciach, jest równie godna podziwu u takich rekinów businessu jak Walt Disney, który po części, dlatego odniósł olbrzymi sukces, że nigdy nie przestał myśleć jak dziecko. Mike Vance opowiada o wizycie w Disneylandzie wkrótce po zakończeniu budowy. Ktoś powiedział wówczas tak: „Czyż to nie szkoda, że Walt Disney nie dożył , by to wszystko zobaczyć?" A Vance odparł: „Ależ on to wszystko widział - inaczej by tu tego nie było!"
To prawda - najlepsi przywódcy i najwspanialsi inspiratorzy posiadali niesamowitą umiejętność wyobrażania wspaniałych przyszłych rzeczy i widzenia szczegółów ich realizacji.

Brak komentarzy: